Radni miejscy spotkali się na ostatniej w tej kadencji sesji. Było miło, bo pani burmistrz mówiła o ładnych kwiatkach i wzruszająco – bo jeden radny przepraszał drugiego. Dobry nastrój popsuł tylko lider opozycji, dociekając jakie jest zadłużenie miasta.

I to już koniec

PODZIĘKOWANIA I PIĘKNE KWIATKI

Podczas ostatniej w tej kadencji sesji Rady Miejskiej nie zabrakło podziękowań i podsumowań. Najpierw dziękowała radnym przewodnicząca Beata Boczar za to, że w ciągu minionych czterech lat obrady odbywały się w godnej i spokojnej atmosferze. Później nie szczędziła pochwał burmistrz Górskiej: - My pani nałożyliśmy obowiązek realizacji wszystkich działań i pani świetnie się z tego wywiązała.

Górska dokonania mijającej kadencji uznała za sukces samorządu. To w dużej mierze, jak podkreślała, efekt stworzenia spójnej, zgodnie działającej grupy radnych i odrzucenia przez nich prywaty.

- W ten sposób wprowadziliśmy do szczycieńskiego samorządu zupełnie nową jakość pracy – mówiła Górska. Podsumowując osiągnięcia miasta pod jej rządami pokusiła się o metafory. Sprowokowały ją do tego pojawiające się krytyczne opinie, że najlepiej wychodziło jej sadzenie kwiatków.

- Te „ładne kwiatki”, które posadziliśmy w Szczytnie w ciągu ostatnich czterech lat kosztowały 44 mln zł, w tym ponad 20 mln zł to środki z zewnątrz – podkreślała burmistrz.

- Piękną „różą” – kontynuowała kwiatowe porównania - jest ulica Lwowska, a cały bukiet tulipanów tworzą ulice 3 Maja, Lipperta, Andersa, Barczewskiego, Kętrzyńskiego, Padarewskiego, Mazurska. „Potężne naręcze frezji” - to ulice Przemysłowa, Towarowa, Moniuszki. „Goździki” – ulice Targowa, Jeziorna, Wyspiańskiego, Krasickiego i Słowackiego. „Ładną wiązanką” z kolei określiła wyremontowane wspólnie z powiatem ulice Chrobrego, Kolejową i Sobieszczańskiego, a „bukietem frezji” – Konopnickiej i Leyka.

- Nasadziliśmy mnóstwo kwiatków z asfaltu, polbruku, cementu, piasku czy granitu, które nie przekwitną jesienią, a służyć będą mieszkańcom przez dziesiątki lat – chwaliła dokonania samorządu burmistrz.

Na podsumowanie minionych czterech lat nie zdecydowali się przedstawiciele opozycji, być może dlatego, że tak jak wszyscy radni otrzymali od burmistrz Górskiej podziękowania i kwiatki.

- Nie chcieliśmy psuć atmosfery – tłumaczył po sesji jej lider Henryk Żuchowski. Według niego można było w tym czasie zrobić więcej i za mniejsze pieniądze. Same drogi, jak twierdzi, to za mało, tym bardziej, że ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

- Chrobrego ciągle zalana, woda po kolana. To samo z ulicami Towarową i Kolejową. Małe jezioro zabetonowane, woda nie ma się gdzie podziać i zalewa wkoło pobliskie obiekty. Tym się mamy chwalić? – dziwił się Żuchowski.

Według niego zabrakło strategicznych inwestycji, np. postulowanych od lat amfiteatru czy obwodnicy, tym bardziej, że nowe rozwiązania komunikacyjne są dla Szczytna najpilniejszym wyzwaniem.

Bardzo krytycznie odnosi się też do korelacji między radnymi.

- Pod tym względem ta kadencja była najgorsza – ocenia Żuchowski.

NIE NA TEMAT

W czasie sesji lider opozycji próbował uderzyć Górską w czuły punkt, pytając ją o zadłużenie miasta na początku i końcu obecnej kadencji. Ta przyznała, że zadłużenie wzrosło w tym czasie z 9,3 mln zł (18%) do 19,5 mln zł (29,6%). Przy okazji jednak porównała osiągnięcia inwestycyjne trzech ostatnich kadencji. A te wyglądają następująco: 1998-2002 (burmistrz Żuchowski)– 9,5 mln zł, 2002-06 (burmistrz Bielinowicz) – 27,6 mln zł, 2006-10 (burmistrz Górska) – 44,4 mln zł.

To zestawienie najwyraźniej nie w smak było Żuchowskiemu, który zarzucał przewodniczącej Beacie Boczar, że pozwala burmistrz mówić nie na temat.

RADNY PRZEPROSIŁ RADNEGO

W historii szczycieńskiego samorządu niezwykle rzadko dochodziło do sytuacji, w których radni przyznawali się do błędu i przepraszali innych. A taki właśnie przypadek miał miejsce podczas piątkowych obrad. Radny Dariusz Malinowski uznał, że to dobry moment, aby przyznać się do błędu sprzed dwóch lat jakim było głosowanie za wygaszeniem mandatu radnego Jerzego Topolskiego. Malinowski zachował się wówczas tak jak większość radnych. Po pół roku ich uchwałę unieważnił Naczelny Sąd Administracyjny.

- Przepraszam panie Jurku, że coś takiego zrobiłem, gryzie mnie to i męczy do dnia dzisiejszego. Cały drżę z tego powodu i jest mi przykro. Żałuję, że podniosłem rękę, przepraszam najmocniej - bił się w piersi Malinowski, wręczając chwilę potem Topolskiemu bukiet kwiatów.

Topolski przyznanie się do błędu określił jako cechę ludzi wielkich.

- Jest to jedna z nielicznych miłych chwil, które spotkały mnie w tej sali i którą zapamiętam do końca życia – dzielił się swoimi odczuciami z innymi uczestnikami sesji.

Andrzej Olszewski/fot. A. Olszewski