Działacze Błękitnych Pasym wytykają przedstawicielom samorządu, że za mało łożą na klub i ostrzegają, że dalsze jego funkcjonowanie stoi pod znakiem zapytania. - Cały ten problem wiąże się z niezaspokojonymi apetytami działaczy i brakiem możliwości do samoograniczenia – uważa skarbnik miasta Arkadiusz Młyńczak.

limg("08_FOTO.JPG", "Prezes Artur Różnowski (z prawej): - My pracujemy dla społeczności Pasymia, nie dla siebie.

Skarbnik Arkadiusz Młyńczak: - Przedstawiana jest wizja, że prowadzenie klubu to misja, a działacze to misjonarze. Jeśli tak jest, to dlaczego tak drogo to kosztuje");

PRACA DLA SPOŁECZNOŚCI

Dyskusja dotycząca finansowania Błękitnych Pasym, jedynego klubu występującego w rozgrywkach ligowych na szczeblu wojewódzkim, zdominowała obrady ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej. Władze IV-ligowego zespołu są zaniepokojone, bo gmina z roku na rok przekazuje na jego funkcjonowanie coraz mniejsze środki. Z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy z kasy samorządu Błękitni otrzymywali 80, 100, a nawet 115 tys. zł. W tym roku muszą się zadowolić kwotą 45 tys. zł. - To definitywnie pozbawia nas szans na funkcjonowanie. Nie mamy już z czego uszczknąć – alarmował radnych prezes Błękitnych Artur Różnowski. Zapewniał, że praca trenerów wymaga wiele poświęcenia i zaangażowania. - My pracujemy dla społeczności Pasymia, nie dla siebie - podkreślał.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.