Dni i noce czy tylko dni mają praktycznie wszystkie miejscowości, w których jest odpowiednio duża liczba mieszkańców oraz nie brakuje osób niebojących się podjąć organizacji tego typu przedsięwzięcia. Często bywa tak, że o jakości imprezy przesądzą jakość ściągniętych z zewnątrz gwiazd.

Ile Szczytna w Szczytnie?Sztuką jest – szczególnie przy stosunkowo niedużym budżecie - wykorzystać miejscowe talenty. Szczytno należy do grona niewielkich bądź co bądź miejscowości mających swoje znaki rozpoznawcze znane nie tylko lokalnie. Kto wie, czy za parędziesiąt lat nawet bardziej wyedukowana część polskiego społeczeństwa będzie kojarzyła sobie postać Juranda i miała przeczytanych bądź obejrzanych „Krzyżaków”. Na razie przybycie komesa ze Spychowa i jego pożegnanie wyznacza ramy święta Szczytna. W piątkowe popołudnie przybył on na scenę trochę inną trasą, mając pod koniec jezioro w tle (fot. 1). Być może przejazd jego orszaku wyglądał efektowniej, gdy scenę ustawiano na placu Juranda, a Jurand w osobie Tadeusza Piórkowskiego wjeżdżał na koniu główną szczycieńską ulicą. Mieliśmy zatem pewną nowość. Inny znak rozpoznawczy to muzyczna obecność Krzysztofa Klenczona, dość powszechnie (jeszcze) postaci kojarzonej ze Szczytnem. Klenczonowskie nuty wybrzmiewały praktycznie zawsze podczas któregoś z koncertów.

Nie inaczej było i w tym roku, gdy wybrane utwory lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron pojawiły się podczas koncertu sobotniego, który swoją efektownością trafił w gusta wielu osób. Część muzyczną Dni i Nocy rozpoczął Dravar (fot. 2) , szczycieński zespół hard rockowy, świętujący w tym roku swój mały jubileusz – 5-lecie. Zabrakło za to starszego o ponad trzy dekady Huntera, który pojawiał się wielokrotnie podczas wcześniejszych edycji imprezy. Kolejnym lokalnym akcentem było rozkręcanie piątkowej imprezy przez Mateusza Wilgę, pochodzącego ze Szczytna mistrza Polski DJ-ów.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.