Inwestycja dla nas

Kilka dni temu u frontu opisywanej już w „Kurku” najpoważniejszej szczycieńskiej inwestycji drogowej pojawiła się nowa szaro-pomarańczowa tablica ustawiona przez inwestora, czyli Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Jej treść oznajmia, że idzie tu o przebudowę ul. 1-go Maja (co nota bene jest błędem, bo poprawnie powinno być ul. 1 Maja), na takim to a takim odcinku, a co najważniejsze, że wszystko to budowane jest dla nas - fot. 1. No, jeszcze tego brakowałoby, żeby GDDKiA budowała drogi (za nasze podatki) na własne potrzeby, nie dopuszczając do ruchu innych samochodów. Przy okazji ta nowa tablica zasłoniła starą, ustawioną przez PUDIZ, na której figurują teraz niewidoczne już, a przecież ważne słowa: przepraszamy za utrudnienia.

* * *

- O mały włos, a starciłbym na tym „budowaniu dla mnie” 700 zł - mówi „Kurkowi” z sarkazmem Janusz Kordel. Prowadzi on mały biznes, tj. kiosk „Ruchu” ulokowany przy ul. 1 Maja. Kilka dni temu, jako że Wszystkich Świętych za pasem, sprowadził nowy towar - nagrobne znicze. Miał tego duży karton, ale i nie mniejszy problem, jak go zatachać do punktu sprzedaży. Wokół roztaczają się same wykopy, no i wskutek tego jego kiosk został praktycznie odcięty od świata - fot. 2. Swój samochód z towarem zatrzymał zatem, wjeżdżając częściowo na chodnik przyległy do ul Konopnickiej, tuż przed skrzyżowaniem z ulicami Poznańską i Leyka. Ledwie zdążył z kartonem, a już nadjechała straż miejska i dalejże karać go mandatem.

Bez zbędnych ceregieli strażnicy wycenili popełnione przez niego drogowe przewinienie na 700 złotych. Kioskarz złapał się za głowę, bo takiej sumy to i przez pół miesiąca nie zarobi. Już klął w duchu, co za durny pomysł przyszedł mu do głowy. Chciał dogodzić klientom, przy okazji coś zarobić, a wynikła z tego tylko strata, i to dość poważna. Strażnicy, kiedy tłumaczył im, że dokonuje dostawy towaru dali się w końcu ubłagać i obniżyli stawkę mandatu do 100 złotych. - Nie jestem usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy - skarżył się „Kurkowi” Janusz Kordel. Uważa on, że z powodu prowadzonej inwestycji nie ma obecnie gdzie prawidłowo zaparkować samochodu z towarem, zatem nie powienien być w ogóle karany. Proponowane przez strażników miejsce - parking pod PPHU „Strażak” odpada, gdyż pan Janusz jest rencistą inwalidą i nie dałby rady nieść stąd towaru do swojego kiosku. Drogę zagradzają wykroty i taśmy okalające rozkopaną ul. 1 Maja. Zapowiedział też, że będzie się odwoływał u komendanta straży miejskiej. Nas z kolei zadziwiła owa, wydawałoby się nieproporcjonalnie wysoka pierwotna kwota, na jaką strażnicy chcieli wypisać mandat - 700 złotych. Udaliśmy się zatem do komendanta Janusza Gutowskiego, aby wyjaśnił nam, jakim sposobem naliczono tak wysoką karę. Okazało się, że popełnione zostały aż trzy wykroczenia. Parkowanie na chodniku (1), równocześnie na przejściu dla pieszych (2) i w obrębie skrzyżowania (3). Komendant dodał jeszcze, że jego podwładni nie od razu zorientowali się, że mają do czynienia z dostawą towaru (samochód nie był wystarczająco oznakowany), ale jak to ustalili, zaraz obniżyli wysokość kary do 100 złotych. Całkiem od mandatu nie odstąpią, gdyż miejsce, w którym kioskarz zatrzymał swój samochód jest bardzo niebezpieczne, właśnie z powodu przebudowy. Teraz ul. Konopnickiej idzie cały ruch i ów postój stworzył poważne niebezpieczeństwo, jak przekonuje komendant, tak dla pieszych, jak i zmotoryzowanych.

ZAMKNIĘTE NA GŁUCHO

Ponieważ kolej obecnie nie dociera do mniejszych miejscowości położonych w okolicach Szczytna ci, którzy wybierają się w dalszą podróż skazani są na połączenia autobusowe. Przyjeżdżają do naszego miasta korzystając z lokalnych linii, ale potem na dworcu PKS muszą czekać na autokary dalekobieżne. Jedna z naszych Czytelniczek, która odbywa takie podróże systematycznie i na ogół w soboty, musi czekać w Szczytnie na następne połączenie aż półtorej godziny. Dotąd dworcowa poczekalnia była zawsze otwarta, ale ostatnio zastała ją zamkniętą na głucho. Teraz boi się, że jak przyjdą deszcze i pierwsze mrozy nie będzie można gdzie się skryć. - Ponieważ „Kurek” ma wielką siłę sprawczą, zaapelujcie do pani burmistrz, aby nie zamykała autobusowej poczekalni w soboty - prosiła redakcję.

Cóż, z tą mocą sprawczą naszej gazety bywa różnie, a ponadto, choć istotnie budynek dworca PKS należy do miasta, to jednak został on wydzierżawiony rozmaitym podmiotom gospodarczym, w tym BUS-KOM Szczytno, zatem to dzierżawcy, a nie miasto decydują kiedy i w jakich godzinach obiekt będzie otwarty. Aby zatem wyjaśnić, czy obecnie pasażerowie muszą w soboty czekać na autobusy pod gołym niebem, kryjąc się przed ewentualnym deszczem pod parasolkami - fot. 3, udaliśmy się do władz BUS-KOM-u. Okazuje sie, że dworcowa poczekalnia otwarta jest przez cały tydzień. W dni powszednie już od 5.00 do 21.00, zaś w soboty oraz niedziele tylko o godzinę krócej, tj. od 6.00 do 21.00. Istotnie, jak się dowiadujemy, w sobotę 11 X zamknięto ją już o godz. 14.00, ale wynikło to z tego powodu, że wówczas pracował tylko jeden dyżurny ruchu. Normalnie jest ich dwóch, ale wypadki chodzą po ludziach, no i kiedy zmiennik zachoruje, poczekalnia jest zamykana wcześniej.

Wszechobecna wandalizm

- Niestety, ów dość długi czas otwarcia dworcowej poczekalni w soboty i niedziele może wkrótce zostać poważnie skrócony - powiedział „Kurkowi” Wacław Pieniuk, prezes BUS-KOM Szczytno.

Wszystkiemu winni są wandale. „Kurek” wiele razy opisywał ich niesławne czyny - niszczenie parkowych ławek i śmietników. Ostatnio pisaliśmy o podpaleniach pojemników typu „dzwon”, teraz z kolei rozbestwieni niszczyciele zabrali się za poczekalnię PKS-u. W miniony wtorek ok. godz. 19.00 uszkodzili ścianę okalającą kasę biletową. BUS-KOM nie zawracał sobie głowy powiadamianiem policji, uszkodzenia szybko naprawili sami pracownicy. Tyle że teraz rozważane jest ograniczenie godzin otwarcia dworcowej poczekalni, aby uchronić ją od dalszej dewastacji. Tak to działalność rozwydrzonych wandali dotyka nie tylko BUS-KOM, ale także rozmaitych podróżników, którym w sobotnie lub niedzielne popołudnia przyjdzie czekać na autobus w deszczu i chłodzie.

Trójimienna ulica

Na ul. Władysława IV w miejscu skrzyżowania z ul. Szwedzką jacyś niepoprawni figlarze poprzekręcali tabliczki z nazwami ulic. Wskutek tej działalności mamy teraz w Szczytnie ulicę ewenement, będącą jednocześnie ul. Władysława IV, Lidzbarską i Szwedzką - fot. 4. Kawałek dalej, już nieomal na rubieżach miasta, od ul. Władysława IV odchodzi ul. Borowa. Z kolei od niej piaszczysta i dziwna ulica, o której piszemy obok.

Kuriozalne zakole

Adekwatnie do nazwy na kształt półkola wychodzi ona, po czym na powrót wchodzi w ul. Borową. Przy czym oba te wlotowo-wylotowe odcinki są niezwykle wąskie, w niczym nie przypominające miejskiego traktu i pozbawione jakichkolwiek chodników. Szeroki jest za to odcinek równoległy do ul. Borowej, ale cóż z tego, bo najmniej przejezdny. Wystarczy niewielki deszcz, a już cały zamienia się w bajorko - fot. 5. Woda nie ma gdzie odpływać, bo nie ma tu instalacji burzowej. Piesi zatem grzęzną w błocie, a przemieszczające się tędy samochody zamurzają się po osie i wzbijają wielkie pióropusze wody. Bardzo niebezpieczny jest pierwszy wjazd w ten trakt od strony ul. Władysława IV. Tuż przy zakręcie stoi drzewo, a kawałek dalej tabliczka z nazwą ulicy, które dodatkowo zwężają ów odcinek - fot. 6.

Niedawno 9-letni mieszkaniec ul. Zakole, Mariusz K. jechał sobie rowerem od strony miasta. Tuż przed drzewem zwolnił i skręcił w lewo, ale wówczas taki sam manewr wykonał samochód osobowy ciągnący przyczepę. Mijając chłopca na tym wąskim zakręcie, zahaczył go przyczepą i spowodował jego upadek. Mariuszowi szczęściem nic się nie stało, prócz obtarć naskórka, ale uszkodzony został dość poważnie rower. Zniszczeniu uległa przerzutka, tylny widelec oraz pedały. Pojazd dostał w tym roku jako prezent na komunię - długo się nim nie nacieszył. Dziadek Mariusza, pan Stanisław Dąbrowski (również mieszkaniec tej ulicy) zwracał się do Urzędu Miejskiego z prośbą o wycięcie wspomnianego drzewa, ale jak dotąd nic w tej materii nie wskórał.