Mimo prowadzonych działań i wdrażanych programów mających za cel przeciwdziałanie alkoholizmowi, efektów nie widać. - Ludzie jak pili, tak piją – alarmuje radna Ewa Helman-Szczerbic.
Efekty działań komisji antyalkoholowej stały się tematem debaty z udziałem radnych. Ich spostrzeżenia i wnioski nie napawają optymizmem. - Jak obserwuję życie w okolicy, to widzę, że ludzie jak pili, tak piją, dalej koczują na przystankach. Czy ktoś rzeczywiście próbuje coś dla nich zrobić, wyciągnąć ich z tego? - dociekała radna Ewa Helman-Szczerbic.
Zdaniem wójt Alicji Kołakowskiej sprawa nie jest prosta, a przepisy nieprecyzyjne. Komisja nie może niczego nakazać, ani kontrolować. Na poddanie się leczeniu zgodę musi wyrazić sam zainteresowany i tu jest problem. Zdecydowana większość alkoholików uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo panują nad sytuacją. A jeśli już, pod presją komisji, wyrażą zgodę na udział w terapii, to tylko znikomy procent, po jej zakończeniu, rozstaje się z nałogiem.
Radna Wiesława Błajda, która jest społecznym kuratorem sądowym przekonuje natomiast, że walka z alkoholizmem prowadzona jest nieracjonalnie i za to obwinia państwo. - Za dużo skupiamy się na alkoholiku, a zbyt mało na jego rodzinie, która potrzebuje większego wsparcia. Na leczenie uzależnionego są pieniadze, a na chore dzieci już ich brakuje – zauważa. - Bo dzieci nie rządzą, a ci co nadużywają alkoholu – tak – wspiera ją radny Jerzy Gąska.
(o)