Stanisław Polonis ma za sobą dwa zawały oraz niedawno przebyty udar mózgu. Schorowany, samotnie wegetuje w domku-stróżówce, odciętym od prądu i gazu. - Jak żyć, jak przetrwać w takich warunkach nadchodzącą zimę? – załamuje ręce. Beznadziejności sytuacji dopełnia wisząca nad nim groźba eksmisji na bruk.
W KLESZCZACH WILGOCI I PLEŚNI
U schyłku lata pisaliśmy o tragicznym losie Stanisława Polonisa, 62-letniego mieszkańca dawnej stróżówki nieistniejącej już dziś Spółdzielni Kółek Rolniczych. Trzyizbowe lokum usytuowane przy ul. Partyzantów, już wtedy było pozbawione dostępu do energii elektrycznej, a jego opłakany stan od tego czasu uległ dalszej degradacji. Obecnie z popękanego sufitu tynk odpada garściami i sypie się na podłogę oraz meble, a ze ścian oraz szyb spływają strużki skroplonej pary wodnej. Wskutek tego w „mieszkaniu” panuje dojmująca wilgoć i wszędzie panoszy się pleśń.
- Nie wiem, czy w takich warunkach dożyję wiosny – tak jak u schyłku lata, tak i teraz żali się pan Stanisław.
Nie mając ani prądu, ani gazu, po prostu wegetuje z dnia na dzień. Ma rentę w wysokości ok. 1000 zł, ale gdy wykupi lekarstwa, niewiele już mu zostaje.
WSPARCIE NIE TYLKO FINANSOWE
Po naszym artykule („KM” nr 39/11) z pomocą panu Stanisławowi pospieszyła m. in. znajoma, użyczając butlę z gazem. Dzięki niej zaistniała możliwość przyrządzania ciepłych posiłków. Wsparcia, po interwencji komisji rady miejskiej, udzielił także Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, przydzielając 150 kg węgla. Opał szybko się jednak skończył i znów w domku-stróżówce jest zimno.
- Owijam się kołdrą dookoła, że tylko wystaje mi nos, ale gdy budzę się rano i tak szczękam zębami - skarży się pan Stanisław i zastanawia, jak w takich warunkach przetrwa mrozy, które niedługo nadejdą.
MOPS obiecuje kolejną transzę węgla, ale jak zastrzega Małgorzata Ochenkowska, zastępca dyrektora, instytucja ma ograniczone środki, więc i pomoc jakiej może udzielić też ma swoje granice.
Poza tym MOPS podjął jeszcze i inne działanie – obiecał pomoc prawną i zaproponował panu Stanisławowi dzienny pobyt w DPS, gdzie otrzymywałby ciepły posiłek i odbywał zajęcia rehabilitacyjne. Najważniejsza wydaje się jednak sprawa lokum, bo co z tego, że pan Stanisław pobędzie w DPS, gdy potem i tak wrócić na noc do zrujnowanego, zawilgoconego i zimnego mieszkania.
GROŹBA EKSMISJI
Co gorsza, starania MOPS-u mogą okazać się niewiele warte. Właściciel domku-stróżówki, w którym wiedzie żywot pan Stanisław zapowiada złożenie wniosku do sądu o jego eksmisję. Nowe przepisy umożliwiają wykonanie jej prosto na bruk. Na co wówczas przyznany opał, darmowe posiłki, czy gazowa butla, jeśli nie będzie dachu nad głową?
Marek J.Plitt