Bezrobocie, niepełnosprawność oraz bezradność w sprawach opiekuńczo-wychowawczych to główne powody ubóstwa w powiecie. Rodzin, które z trudem wiążą koniec z końcem i są zmuszone korzystać z pomocy społecznej, wciąż jest bardzo dużo. Wiele z nich, mimo trudnej sytuacji, nie załamuje rąk i stara się na różne sposoby dawać sobie radę.
MNIEJ NA POMOC SPOŁECZNĄ
Województwo warmińsko-mazurskie wciąż należy do tych regionów kraju, gdzie ubóstwo utrzymuje się na wysokim poziomie. Nadal występuje tu stosunkowo duże bezrobocie, a zarobki są jednymi z niższych. Nic dziwnego, że wiele rodzin żyje poniżej minimum socjalnego i korzysta z pomocy opieki społecznej. Nie inaczej jest też w powiecie szczycieńskim. W Szczytnie do końca czerwca korzystających z różnych form pomocy było 1028 osób. W pierwszym półroczu ubiegłego roku ze wsparcia MOPS skorzystało 1072 mieszkańców. Ten nieznaczny spadek, zdaniem dyrektor Hanny Bojarskiej, nie oznacza wcale, że sytuacja socjalna najuboższych szczytnian się poprawia.
– Wynika to z ograniczenia środków na pomoc społeczną, szczególnie tych pochodzących z budżetu wojewody – tłumaczy dyrektor. Najbardziej popularną formą wśród mieszkańców miasta jest zasiłek celowy na zakup żywności lub posiłków przyznawany w ramach rządowego programu. W pierwszym półroczu tego roku skorzystało z niego 805 osób, a łącznie z dożywianiem dzieci w szkołach – 1903 osoby. Na drugim miejscu wśród form pomocy są zasiłki stałe przyznawane niepełnosprawnym oraz okresowe przeznaczane na bieżące potrzeby.
ŻENUJĄCO NISKIE KRYTERIA
Nie ubywa też objętych pomocą społeczną w gminach. Do końca czerwca w gminie Pasym skorzystało z niej 316 rodzin, w których żyje 1072 osób. W całym roku 2010 GOPS przyznał pomoc łącznie 399 rodzinom, czyli 1348 mieszkańcom.
– Liczba osób objętych pomocą utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie – mówi Beata Kozikowska z pasymskiego GOPS-u. Jednak, jak zauważa, więcej mieszkańców zgłasza się po pomoc w okresie jesienno-zimowym.
– Latem część z nich dorabia, np. zbierając runo leśne lub pracując dorywczo – mówi. Kiedy jednak przychodzi jesień, ponownie zgłaszają się po zasiłki, bo trzeba wyposażyć dzieci w przybory szkolne i podręczniki oraz kupić im ubranie do szkoły. Zdaniem Beaty Kozikowskiej jest też wiele osób, które żyją na granicy ubóstwa, a nie kwalifikują się do uzyskania pomocy. Obecnie mogą się o nią ubiegać ci, których dochód na członka rodziny nie przekracza 351 złotych.
– To żenująco niskie kryterium, od lat nie waloryzowane. Przez ten czas nawet pobory i renty wzrosły – mówi Beata Kozikowska. W gminie Pasym najbardziej popularne formy wsparcia najbiedniejszych to zasiłki celowe na konkretne cele, np. zakup odzieży, opału czy żywności. Tylko nieznacznie na przestrzeni ostatnich lat zmalała liczba korzystających z pomocy społecznej w gminie Szczytno. W ubiegłym roku było to 1217 osób żyjących w 798 rodzinach. Jednak w pierwszym półroczu tego roku świadczenia przyznano już 885 mieszkańcom z 604 rodzin. Tu także najczęściej najbiedniejsze osoby korzystają z zasiłków celowych oraz z dożywiania dzieci w szkołach.
TRZEBA SOBIE RADZIĆ
W szczególnie trudnej sytuacji są rodziny wielodzietne. Mimo że dużo się mówi o tym, że w kraju spada przyrost naturalny, wciąż brak rozwiązań, które ułatwiłyby im życie. Świadczenia w ramach pomocy społecznej często nie wystarczają im na realizację podstawowych potrzeb. Iwona i Kazimierz Grabowscy z Tylkowa mają dziewięcioro dzieci. Troje z nich już się usamodzielniło, przy rodzicach została jeszcze najmłodsza szóstka. Pani Iwona już od bardzo dawna korzysta z pomocy GOPS-u. Ostatnio sytuacja rodziny się pogorszyła, bo pan Kazimierz, który pracował jako kierowca miał wypadek. Obecnie jest na zasiłku dla bezrobotnych.
– Im dzieci są starsze, tym więcej trzeba na nie wydać – mówi pani Iwona, dodając, że zbliża się dla niej najtrudniejszy okres, bo za parę tygodni pójdą do szkoły, więc musi im kupić książki i ubrania. Do tego jeszcze pomaga jednej ze starszych córek, która mieszka już na swoim. Pani Iwona, mimo trudnej sytuacji, stara się dawać sobie radę. Chowa dwie świnie oraz 24 kaczki. Zdarza się, że dorabia, zbierając w lesie grzyby i jagody.
– Nie można przecież usiąść i czekać tylko na to, co daje opieka – mówi kobieta.
Lekko nie ma też rodzina Zapadków z Pidunia. Państwo Wioletta i Wiesław wychowują sześcioro dzieci w wieku od trzech do dwunastu lat. Pan Wiesław pracuje w wielbarskim Swedwoodzie, zarabiając ok. 1600 zł na rękę. Musi jednak z tego spłacać dług, bo podżyrował członkom rodziny dwie pożyczki, których ci nie spłacili. Jego małżonka miesięcznie otrzymuje z opieki zasiłek w wysokości 1200 złotych.
– Utrzymać za to wielodzietną rodzinę jest bardzo ciężko. Nie starcza nam na wszystko, tym bardziej, że dużo pochłaniają opłaty – przyznaje kobieta. Dzięki temu, że hoduje kury oraz krowę, ma własne mleko i jaja.
– Czasem, żeby trochę dorobić na życie, sprzedaję twaróg i jajka – mówi pani Wioletta. Stara się też oszczędzać na codziennych wydatkach. Po chleb jeździ do Szczytna, bo tam jest dużo tańszy niż w miejscowym sklepie.
– Kupuję 30 bochenków i zamrażam je – opowiada pani Wioletta. Nie tylko jednak trudne warunki dają się rodzinie we znaki. Do tego dochodzą jeszcze nie zawsze przychylne komentarze osób z najbliższego otoczenia. – Kiedyś pani z GOPS-u powiedziała mi, że mamy za dużo dzieci i dlatego nie dajemy sobie rady – mówi pani Wioletta.
– Dzieci to przecież dar od Boga i choć jest ciężko, to przecież i tak je wychowamy – dodaje. Zdaniem jej i pana Wiesława, zasiłki rodzinne i pensje są zbyt niskie.
– Jak to jest, żeby facet nie mógł zarobić 2 tysięcy na rękę? – zastanawia się pan Wiesław.
CZY KRYZYS MIJA?
Nie ubywa najuboższych, ale i nie przybywa tych, którzy mieszczą się na przeciwnym biegunie. W wyniku załamania gospodarczego w 2009 roku w Polsce zmalała o 3 tysiące liczba osób wykazujących roczny dochód powyżej 1 mln złotych. Ostatnio jednak sytuacja zaczęła się poprawiać, ale nie w naszym powiecie. Tu liczba milionerów w 2010 roku w porównaniu do poprzedniego wzrosła z 6 do 7. Więcej mieszkańców czerpie zyski z gry na giełdzie. W 2010 roku 217 z nich wykazało przychód ze sprzedaży papierów wartościowych, podczas gdy rok wcześniej było ich 97. Dochód z gry na giełdzie wzrósł z 683 tys. zł do 1,671 mln złotych.
– To oznacza, że inwestowanie w papiery wartościowe stało się opłacalne. Kryzys mija – prognozuje Małgorzata Targalska, naczelnik Urzędu Skarbowego w Szczytnie. O nieznacznej poprawie sytuacji finansowej mieszkańców może świadczyć to, że więcej osób uzyskało wyższe dochody. W największym przedziale skali podatkowej liczba osób wzrosła z 254 do 283, a zmalała w pierwszym z 42 227 do 42 059. Wzrosły też dochody uzyskane przez mieszkańców powiatu za granicą – z 8,985 mln do 9,45 mln złotych.
Ewa Kułakowska, (o)/fot. A. Olszewski