Co Napoleon robił w Pasymiu? Odpoczywał kilka dni w drodze między Wielbarkiem a Olsztynem, podczas sławnego marszu na Moskwę. O tym i o innych działaniach Napoleona na Warmii i Mazurach opowiedział mieszkańcom Pasymia profesor Janusz Jasiński.

W ostatni czwartek 12 lutego, w pasymskim domu kultury zgromadziła się spora liczba starszych i młodszych mieszkańców grodu. Przybyli, by posłuchać: jak to w Pasymiu (i nie tylko) z Napoleonem było. Opowiadał o tym profesor Janusz Jasiński, pracownik Instytutu Historii PAN, autor wielu prac historiograficznych dotyczących naszego regionu oraz znawca i pasjonat epoki napoleońskiej. Jego wizyta odbyła się dzięki inicjatywie dyrektora MDKiS Halinie Kobus oraz Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Pasymskiej "Kalwa", któremu przewodniczy pastor miejscowej parafii ewangelicko-augsburskiej ksiądz Witold Twardzik.

Wojciech Szewczak, nauczyciel historii w miejscowym gimnazjum dokonał prezentacji głównego prelegenta i towarzyszących mu osób, wśród których wzrok publiki przyciągał głównie Adolf Teresiak - prezes olsztyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich, który na tę specjalną okazję przywdział pochodzący z epoki mundur oficera napoleońskiego. Pochodzi zresztą z Alzacji, urodził się w niewielkiej francuskiej miejscowości, którą od czasu do czasu odwiedza. Podczas jednej z takich wizyt właśnie od tamtejszych władz, które wiedziały o jego fascynacji epoką napoleońską, otrzymał w prezencie mundur, w którym się zaprezentował pasymianom. Profesorowi Jasińskiemu towarzyszył też emerytowany aktor Teatru im. Stefana Jaracza (kombatant, były żołnierz AK) Stanisław Brodacki, który wierszem Artura Oppmana poprzedził odczyt naukowca.

Wizyta profesora była połączona z promocją wydanej przez niego w ubiegłym roku książki "Napoleon w Olsztynie i okolicach w 1807 roku", w której odsłania wiele nieznanych faktów z okresu pobytu cesarza na Warmii i Maurach. W swej pracy Janusz Jasiński obala m.in. wiele mitów i nieporozumień z czasów, gdy Napoleon gościł na mazurskiej ziemi. Nawiązał m.in. do dębów i głazów, pod którymi rzekomo cesarz miał odpoczywać. Tak bowiem się utarło, że każda, najmniejsza nawet miejscowość, leżąca na trasie przemarszu wojsk napoleońskich, szczyci się tym, że w jej obrębie czy to rośnie wielki dąb, czy też równie okazały głaz spoczywa, przy którym wielki Cesarz Francuzów odpoczywać raczył.

- To oczywista nieprawda - tłumaczył profesor. - Gdyby Napoleon przy każdym wspomnianym drzewie czy głazie faktycznie siadał dla odpoczynku, nie dotarłby pod Moskwę, bo czasu by mu zabrakło.

Miłośnicy historii mieli niepowtarzalną okazję kupna wymienionej książki wraz z dedykacją oraz autografem autora. Niektórym nie wystarczył sam wykład i książka, pytaniami więc dociekali szczegółów pobytu Napoleona w Pasymiu, w lutym 1807 roku. Tylko część gimnazjalistów, których na początku odczytu zebrała się spora grupka, nie doczekała końca spotkania. Opuścili salę w trakcie wykładu, przeszkadzając tak prelegentowi, jak i słuchaczom, nie wystawiając tym samym sobie dobrego świadectwa. Ominął ich więc też i apel historyka o to, by w miarę swoich możliwości mieszkańcy Pasymia z troską pielęgnowali miejsca związane z kulturą i historią regionu.

Robert Arbatowski

2004.02.18