Szczycieńska wieża ciśnień jest znana w całej Polsce z powodu swojej szpetoty oraz opłakanego stanu. Tymczasem w liczącym niespełna 20 tysięcy mieszkańców Piszu jej o rok starsza odpowiedniczka, po generalnym remoncie stała się magnesem przyciągającym latem rzesze turystów. W piskim obiekcie siedzibę ma Zakład Aktywności Zawodowej zatrudniający osoby z niepełnosprawnościami, które obsługują mieszczące się w wieży bistro oraz punkt widokowy. Dlaczego po sąsiedzku się udało, a u nas nie?
POŚMIEWISKO NA CAŁĄ POLSKĘ
Wieża ciśnień w Szczytnie od lat szpeci panoramę miasta i jest obiektem drwin odwiedzających je turystów. Nieszczęście zabytkowej budowli zaczęło się w 1999 r., kiedy to ówczesny burmistrz Henryk Żuchowski sprzedał ją przedsiębiorcy budowlanemu Mirosławowi Demczukowi za … złotówkę. Włodarz tłumaczył tę decyzję tym, że miasto nie miało funduszy na jej konserwację i utrzymanie. Nowy właściciel zapowiadał, że w wieży powstaną luksusowe apartamenty. Do zabytkowej budowli z 1908 r. dobudował betonową bryłę, która do dziś nie została ukończona, pomimo składanych przez niego co jakiś czas deklaracji. Poprzednia burmistrz Danuta Górska próbowała podjąć z właścicielem rozmowy na temat odkupienia zabytku za tę samą cenę, za którą został on sprzedany lub po wynegocjowaniu satysfakcjonującej obie strony stawki. Jej starania spełzły jednak na niczym. Temat wieży na dobre powrócił w kampanii wyborczej do samorządu w 2018 r. Ubiegający się o fotel burmistrza Krzysztof Mańkowski w swoim programie zobowiązał się do załatwienia tej sprawy. Była to jedna z jego licznych obietnic, która pozwoliła mu wygrać wybory. Choć mijają już od nich dwa lata, spełnienie danego mieszkańcom słowa wciąż wydaje się odległe.