Ciąg dalszy wspomnień Leszka Mierzejewskiego z czasów, gdy był zastępcą dyrektora szczycieńskiego szpitala.

Jak zamiast kary dostałem pochwałę
Leszek Mierzejewski

Już stała pralnia w stanie surowym, nawet komin był zamontowany do odprowadzania spalin powęglowych! Już mieliśmy środki finansowe na filtr spalin, którego dokumentacja została przekazana wykonawcy. Ale „mądre” głowy ówczesnych działaczy w ZOZ rzucały mi kłody pod nogi! Zlikwidować kotłownię węglową, to przeżytek, mamy przecież XXI wiek! - postulowały. Nie dochodziły do nich argumenty taniej eksploatacji, nowoczesnego filtra spalin! Gdy ktoś nie zna się na technice, to udaje wielce mądrego fachowca!

Więc otrzymaliśmy polecenie zamiany technologii opalania kotłowni z węglowej na olejową lub gazową! Szukaliśmy układów w Bydgoszczy, bo tylko tam można było uzyskać zgodę na zmianę systemu opalania z węgla na olej. Szukaliśmy wszędzie, nikt nie miał tam wejść. A u nas pod nosem, nasz zaprzyjaźniony ordynator miał tam brata na najwyższym stołku, był tam pierwszym sekretarzem komitetu wojewódzkiego PZPR. Pojechaliśmy w trójkę: lek. Teresa Paciorkowska Olbryś, dr Jerzy Wasilewski i ja. Jeden telefon, jedna rozmowa i wszystko zostało zmienione i zatwierdzone. Nawet Bydgoskie Biuro Projektów w mig nam opracowało nowy projekt techniczno - adaptacyjny na kotłownię olejową. Czy ktoś o tych perypetiach dziś pamięta?

Od lewej stoi lek. Krzysztof Bączek, sanitariusz, sanitariuszka, Adam Krzyśkow, Leszek Mierzejewski, Ryszard Kasprzak, Józef Kusztal, Andrzej Kijewski, ofiarodawca z Niemiec, Teresa Paciorkowska Olbryś, przedstawiciel darczyńców, Kacper Zimny, zastępca kierownika Urzędu Rejonowego, tłumaczka Elżbieta Oman, dwaj przedstawiciele Niemiec

Kolejna szpitalna inwestycja polegała na adaptacji pomieszczeń starej pralni na rentgen. Ciekawa historia, bo bez środków finansowych przystąpiliśmy do inwestycji! Wszystko trzeba było wyburzyć, łącznie z fundamentami, gdyż przez przeszło sto lat eksploatacji w parze, wilgoci – nawet cegła była zmurszała, a drewno w stolarce trzymała tylko farba. Za zgodą Urzędu Wojewódzkiego zrobiłem przetarg na rozbiórkę za uzyskane materiały, bo wówczas jeszcze tak można było. Znaleźli się chętni, gorzej było z budową. Trudno, zaryzykowałem, wszystko opłacałem z remontów zamiast z inwestycji. Wpadłem przy najbliższej kontroli z zewnątrz, przez NIK z Warszawy. Rozprawę budżetową miałem w Wydziale Budżetowo - Finansowym Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. Przed moją, toczyły się rozprawy o różne naruszenia dyscypliny w zakładach budżetowych. Kary przeważnie dwukrotne, trzykrotne pobory dyrektorskie! Na szczęście, przed rozprawą - moi zwierzchnicy, już w tej sprawie kilka rozmów przeprowadzili. Nawet sam pan wicewojewoda rozmawiał. Po wejściu, grzecznie ukłoniłem się komisji orzekającej i zacząłem odpowiadać na pytania przewodniczącego, który, jak zauważyłem, trzyma moją stronę. Pamiętam jedno z wielu pytań: - A dlaczego panu się tak spieszyło z tą inwestycją, nie mógł pan poczekać do przyszłego roku na środki finansowe? Odpowiedziałem, że nie mogę ścierpieć, jak naszych chorych ze szpitala, obojętnie, czy to w mróz, czy w śnieg, czy w deszcz, czy w słońcu przewozi się do odległej przychodni celem robienia zdjęć rentgenowskich. A tam tłumy, bo to rentgen ogólnodostępny. Gotowe zdjęcie chirurdzy dostają najwcześniej na drugi dzień. Ktoś z komisji zabrał głos: - No i co z tego, że przygotował pan obiekt, że pomieszczenia już gotowe, a i tak będzie pan czekał na środki finansowe celem zakupu rentgena i urządzeń towarzyszących! Odpowiedziałem, że już w tej chwili rentgen jest montowany, z przystawkami i całą wentylacją i urządzeniami towarzyszącymi. - No dobrze, ale to koszt kilku milionów złotych. – A skąd pan wytrzaśnie środki na opłacenie faktury? – padło pytanie. - Otrzymałem ten rentgen oraz urządzenia towarzyszące wraz z robocizną montażową za darmo - odpowiedziałem. Słysząc to, jakaś pani z komisji, śmiejąc się oznajmiła, że w Polsce, jeszcze nikt nikomu nic za darmo nie oferuje! Wytłumaczyłem, że wcześniej byłem w Warszawie w firmie „Fujifilm” i uzgodniłem z nimi powyższy, pierwszy taki kontrakt w Polsce. Postawili mi trzy warunki. Po pierwsze, jeden z zakładów fotograficznych ze Szczytna będzie od nich zakupywał ich materiały i ich reklamował. Po drugie, przez najbliższe Dni i Noce Szczytna będą mieli prawo do reklamy Fujifilmu, po trzecie, w czasie eksploatacji ich sprzętu, szpital będzie zakupywał wyłącznie u nich materiały do robienia zdjęć. Na wszystkie warunki przystałem i podpisałem z nimi umowę. Był to faktycznie pierwszy taki kontrakt w Polsce, bardzo korzystny dla szpitala. W Szczytnie z moim kolegą fotografem Witkiem Czujakiem załatwiłem bez problemu temat, z burmistrzem też dogadaliśmy się co do reklamy w czasie Dni i Nocy Szczytna. Wówczas komisja zamiast mnie ganić, zaczęła wypytywać o szczegóły, chwalić jaki to jestem zaradny i jak to dbam o państwowe pieniądze. - Powinien być nagrodzony, a nie ukarany! - orzekł przewodniczący. Kazano poczekać mi w holu, poproszono mnie po pięciu minutach, żeby odczytać protokół, iż jestem uniewinniony. Podziękowałem, ukłoniłem się wszystkim grzecznie, podałem rękę każdemu z osobna, a dwie panie pocałowałem w dłoń, mówiąc, że nie życzę im choroby, ale w razie nieszczęścia mają u mnie zdjęcia bez kolejki, od ręki i za darmo. To je rozśmieszyło i rozbawiło.

Ileż to się nazałatwiało pieniędzy na doposażenie gabinetów, na zakup nowego sprzętu stomatologicznego, na zakup nowej aparatury medycznej. A ileż to pościągaliśmy darów ze sprzętem medycznym i odzieżą z zachodnich Niemiec. Teraz nikt o tym nie pamięta, a przecież każdy z pracowników, czy to lekarz, czy to palacz ustawiał się w kolejce po darmowe ciuchy. Nawet samochody reanimacyjne dla pogotowia ratunkowego otrzymywaliśmy w darze od niemieckich przyjaciół.

Niby to odległe czasy, ale to raptem 22 lata temu, bo w czerwcu 1998 roku nastąpiło uroczyste przekazanie trzeciego forda jako daru z Niemiec. Wcześniej odebraliśmy volkswagena i mercedesa. Była to najwyższa pora, bo nasze staruszki sypały się jak ulęgałki z przydrożnego drzewa, późną jesienią.

Leszek Mierzejewski

Cdn.