Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

Moja rodzina ostatecznie dorobiła się kilkunastohektarowego gospodarstwa. Utrzymywało się z niego sześć osób: rodzice i czworo dzieci, z których ja byłem najstarszy. Jak już wspominałem, po ukończeniu Szkoły Podstawowej w Kałęczynie w 1954 r., dostałem się do Liceum Pedagogicznego w Szczytnie, kończąc je w 1961 r. Zgodnie z pragnieniem mojej matki, własną ambicją i namową nauczycieli, zdecydowałem się wystartować na studia.

Jak zostałem studentem
Tadeusz Frączek

WIZYTA U KURATORA

Nie było to rzeczą łatwą, ponieważ brakowało nauczycieli w terenie. Liceum w Szczytnie kształciło ich na potrzeby kilku powiatów. Była powołana komisja złożona z kuratora oświaty, dyrektora szkoły i przedstawiciela Urzędu Wojewódzkiego, która kwalifikowała osoby do poszczególnych powiatów. Ja, kolega i koleżanka zdecydowaliśmy się walczyć o skierowanie na studia. Taką możliwość przed nami uzyskało zaledwie kilka osób z najlepszymi wynikami. Myśmy nie byli na tyle wybitni, chociaż mieliśmy przyzwoite wyniki. Komisja nie wyraziła zgody na wydanie skierowania. Namówiłem wówczas kolegę Jana Kaska oraz koleżankę Bożenę Gębarską, ażeby udać się do kuratora oświaty, pana Oleksiaka w Olsztynie i wyprosić skierowanie. Kiedyśmy stanęli w drzwiach jego gabinetu, kurator zażartował, mówiąc, że pewnie matury nie zdali i przyjechali na skargę. Bożena natychmiast się rozpłakała, a ja stwierdziłem, że przyjechaliśmy prosić o skierowanie na studia. Chyba płacz koleżanki ujął go za serce. Po namyśle zaczął nas kolejno pytać, czy chociaż staramy się na kierunki związane w przyszłości z nauczaniem młodzieży. W dwóch przypadkach rzecz się zgadzała, ale nie w moim. Ostatecznie jednak kurator przychylił się do wszystkich próśb. Wróciliśmy do Szczytna pociągiem i natychmiast pobiegliśmy do dyrektora szkoły. On oświadczył, że mieliśmy szczęście, bo za pół godziny już by go nie było, a był to ostatni dzień składania podań. Nie pamiętam, jakie były dalsze losy koleżanki Gębarskiej i kolegi Kaska.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.