Kilka dni temu zmarł, w wieku lat 93, Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz. Jeden z najważniejszych muzyków jazzowych na polskiej, powojennej estradzie. Współtwórca historii tego rodzaju muzyki. Przy tym kompozytor wielu, wręcz kultowych, filmowych ścieżek dźwiękowych. Także niezapomnianych, przebojowych piosenek. Poznałem mistrza osobiście w roku 2001, podczas otwarcia w Warszawie jazzowego klubu „Tygmont”, ale jego twórczość uwielbiałem od zawsze. Do „Tygmontu” jeszcze wrócę. Zacznijmy opowieść o Jerzym „Dudusiu” Matuszkiewiczu od początku jego artystycznych działań.

Jerzy
Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz/ Fot: Eugeniusz Helbert

Dzieciństwo spędził we Lwowie. Tamże uczył się grać na akordeonie i fortepianie. W lwowskiej szkole przezywano go „Duduś”. Po zakończeniu wojny, wraz z rodziną, przeniósł się do Krakowa. Tam rozpoczął naukę w szkole muzycznej, grając na klarnecie i saksofonie. Miał wówczas 17 lat. Cztery lata później (1949) rozpoczął studia na wydziale operatorskim w Łódzkiej Szkole Filmowej. Wówczas to, przy klubie łódzkiego oddziału YMCA, założył swój pierwszy, jazzowy zespół. Wkrótce dołączył do grających już w klubie jazzmanów i tak powstała słynna, kultowa dzisiaj grupa muzyczna „Melomani”. Grał tam z Matuszkiewiczem, między innymi, pianista Andrzej Trzaskowski (ojciec obecnego Prezydenta Warszawy), a także „walił w bębny” późniejszy operator, filmowiec o światowej sławie - Witold Sobociński. Przy okazji kilka słów o tym, czym była w tamtych latach YMCA. Jest to międzynarodowa organizacja młodzieżowa. Jej polski oddział powstał w roku 1923, pod nazwą „Związek Młodzieży Chrześcijańskiej”. Po wojnie (1945) wznowiono działalność YMCA, ale na krótko. Już po czterech latach komunistyczny rząd zdelegalizował ów związek. Argument władz brzmiał następująco: YMCA to narzędzie burżuazyjno-faszystowskiego wychowania, popierane przez zagranicznych mocodawców i sanacyjne czynniki rządzące.

Wróćmy do Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza. W tamtych latach był wszędzie tam, gdzie był jazz.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.