Przed tygodniem sięgnąłem ponownie do tematu, o którym pisałem przed siedmiu laty. Dzisiaj także zamierzam, na skutek nowych okoliczności, rozwinąć wątek felietonu napisanego we wrześniu roku 2013. Pisałem wówczas o światowej sławy artyście Janie Lebensteinie i jego związkach ze Szczytnem.
Niedawno w Muzeum Mazurskim zadzwonił telefon. Był on adresowany do kierowniczki muzeum, czyli do Moniki Ostaszewskiej-Symonowicz, mojej żony. Akurat chorowała, toteż ja, w jej zastępstwie podniosłem słuchawkę. Odezwał się mieszkający w Warszawie pan Zbigniew Chmielewski. W sprawie Jana Lebensteina. Pan Chmielewski to znakomity dziennikarz i pisarz, który niegdyś związany był ze Szczytnem. Zatem na początek kilka słów o nim. Zbigniew Chmielewski, rocznik 1932, przyjechał na Mazury po wojnie. Wraz z rodzicami. W latach 1945-1951 był uczniem gimnazjum, a potem liceum w Szczytnie. Następnie studiował dziennikarstwo na uniwersytetach krakowskim i warszawskim. W roku 1955 rozpoczął w Warszawie pracę dziennikarską. Niedawno miał miejsce w Szczytnie zjazd absolwentów tutejszego liceum, z okazji siedemdziesiątej rocznicy jego powstania. Pan Chmielewski wziął udział w spotkaniu, a przy okazji zamieścił na łamach „Kurka Mazurskiego” swoje wspomnienia. Z lat szkolnych zapamiętał małego Janka Lebensteina i na jego temat chciał porozmawiać z przedstawicielem szczycieńskiego muzeum. Przed dwoma laty napisałem o słynnym artyście stosunkowo niewiele. Zatem dziś mam okazję opowiedzieć nieco więcej, aby uzasadnić intencje pana Zbigniewa Chmielewskiego, o których za chwilę.
Jan Lebenstein urodził się 5 stycznia 1930 roku, w Brześciu nad Bugiem. W roku 1945, wraz z matką i bratem, zamieszkał w Szczytnie.