Nie tylko wdrożenie systemu segregacji śmieci będzie tegorocznym, priorytetowym przedsięwzięciem władz Szczytna. Wraca "na tapetę" rekultywacja jezior i zagospodarowanie ich brzegów.

We wtorek, 15 kwietnia, odbyło się pierwsze, robocze spotkanie osób, które w tej materii mają coś do powiedzenia i zrobienia. Za kanwę projektowanych działań przyjęta została koncepcja rekultywacji jezior, opracowana w 1999 roku przez profesorów Konstantego Lossowa i Helenę Gawrońską z ówczesnego ART w Olsztynie. Wtedy fachowcy stwierdzili, że miejskie akweny muszą zostać poddane ochronie. Mało tego, powołali się na oceny, pochodzące z... 1966 roku, już wtedy bowiem powstała pierwsza koncepcja rekultywacji wodnych zbiorników (notabene za pomocą kanałów łączących Duże Domowe z Saskiem Wielkim).

Przez lata całe nad tematem oczyszczenia miejskich jezior jedynie debatowano, głównie z tego powodu, że wcale nie są one miejskie. Nie powiodły się, bo też i nie mogły w świetle obowiązujących przepisów, wszelkie próby ich skomunalizowania. Przeprowadzeniu jakichkolwiek działań nie sprzyjał fakt, że jeziora pozostawały w zarządzie Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która inwestowaniem w stan wód nie była zainteresowana.

Obecnie przepisy się zmieniły. Głównym decydentem w sprawie jezior został marszałek województwa i dlatego między innymi władze grodu są przekonane, że uda się przeprowadzić pewną manipulację. Co prawda, pełnej własności akwenów miasto nadal uzyskać nie może, ale jest szansa na to, by stało się ich współzarządzającym, wraz z olsztyńskim oddziałem Polskiego Związku Wędkarskiego, który zresztą obecnie jeziora dzierżawi.

Odnowa wód jezior, w oparciu o koncepcję sprzed czterech lat, to przedsięwzięcie, którego w krótkim czasie zrealizować się nie da. Głównym założeniem tej koncepcji jest wymiana wód w obu jeziorach, poczynając od małego, które jest znacznie bardziej zdegradowane niż duże. Najpierw jednak konieczne jest zabezpieczenie zbiornika przed dopływem wód zabrudzonych z kanalizacji burzowej. O ile bowiem w ciągu ostatnich lat udało się uniemożliwić "zasilanie" jezior przez ścieki przemysłowe, o tyle "burzówka" ma do nich nieustannie swobodny dostęp.

- Budowa kolektora opaskowego wokół mniejszego z jezior będzie kosztowała 200 tys. zł - twierdzi Stefan Piskorski, szef Spółki Wodno-Ściekowej "Sawica". Zdaniem władz grodu, nie jest to kwota, której nie będzie można wygospodarować w przyszłorocznym budżecie. Ten rok ma być poświęcony na badania geofizyczne i inne podobne analizy.

(hab)

2003.04.23