Nasza przepiękna "kraina tysiąca jezior" ma nam wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o miejsca sprzyjające wypoczynkowi. Warto byłoby poznać chociaż część z nich, zwłaszcza tych znajdujących się najbliżej nas, aby móc zdecydować, co najbardziej odpowiada naszym urlopowym preferencjom.
Trzy kilometry od trasy Szczytno - Spychowo, wśród wiekowych, imponujących lasów Puszczy Piskiej leży miejscowość Racibór oraz jezioro, którego wody mają pierwszą klasę czystości. Jego linię brzegową całkowicie porastają drzewa. Plaża wykorzystywana przez amatorów kąpieli, bądź pięknych widoków, jest tylko jedna, nazywana przez mieszkańców "gminna". To zaskakujące, że tak piękne i idealnie sprzyjające wypoczynkowi tereny zachowały tak dziewiczą postać. Działki przyjeziorne są niemal nienaruszone - wczasowicze osiedlili się w swych domkach nieopodal, we wsi. Najlepsze widokowo miejsca zajmują domy raciboran, mogących na co dzień z okna podziwiać piękno swej nadjeziornej krainy.
Dla turystów zdecydowanych na pobyt w tej oazie spokoju, istnieją dwie alternatywy: pokój w gospodarstwach agroturystycznych, bądź pole kempingowo-namiotowe. Można też wynająć kajaki i łódki, a także zapisać się do szkółki jeździeckiej, którą prowadzi rodzina Kaźmierczaków.
- Jeśli chodzi o ruch turystyczny, to daje się on we znaki tylko w weekendy. Wtedy na plażę ściągają tabuny ludzi, głównie z Myszyńca i Rozogów. W tygodniu bywa, że na "gminnej" nie ma żywego ducha, gdyż miejscowi pracują lub chodzą do lasu - mówi Karolina Kaźmierczak.
Niegdyś na plaży był pomost i wieża do skakania, ale po serii niebezpiecznych wypadków zlikwidowano te konstrukcje.
Jeżeli kogoś pociąga wędkarstwo, to bez problemu może na miejscu wykupić kartę wędkarza, w popularnie zwanej "rybaczówce" i legalnie oddawać się owej przyjemności.
Stosunki między "tubylcami" a turystami układają się dobrze. Czas urlopów sprzyja zawieraniu nowych znajomości. Ostatnie deszczowe dni przepłoszyły co prawda amatorów opalania, ale za to ściąnęły grzybiarzy, tak więc nie ma tego złego.
Do Racibora przybywają głównie zaprzyjaźieni już z miejscowymi, stali bywalcy. Trudno się im dziwić - kto by nie chciał tu wracać?
(cud)
2006.08.23