... biurowe i kieszonkowe.

Kalendarze...
Dumę kolekcji Autorki stanowią zarówno kalendarze „Kurka Mazurskiego”, jak i te firmowe, wydawane przez „Społem”. Wszystkie można podziwiać w Gabinecie Wspomnień

Koniec roku zmusza do refleksji i wymiany potrzebnych w pracy i życiu prywatnym kalendarzy. Na ścianach wieszamy pełne nowych dat i oczekiwań piękne plakatowo-krajobrazowe wydania jeszcze nie znanej przyszłości. Nie wiemy, co nowy rok przyniesie, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że pewien etap mamy za sobą. Gdy piszę ten felieton cicho gra muzyka, a Piotr Szczepanik podpowiada: Wróć do krainy marzeń. Gdzie zawsze wiosna trwa. Spal żółte kalendarze. Żółte kalendarze spal... Kiedyś ta melodia często gościła w moim domu i ja swego czasu postanowiłam się do słów teksu dostosować. Wzięłam duży garnek, postawiłam go na podłodze i wszystkie kartki zerwane z domowego kalendarza postanowiłam spalić. Na ścianie w kuchni zawsze u nas wisiał taki książeczkowy kalendarz, który pokazywał datę, ale z tyłu krył przepis na fajną potrawę lub ciekawe informacje. Początkowo kartki były zrywane, ale z czasem zabezpieczano je gumką. W sumie takie potrzebne i niepotrzebne karteluszki przekładane były z miejsca na miejsce, ale dzięki gumce zachowywały się też w całości. Pod wpływem słów wspomnianej piosenki postanowiłam zrobić z kalendarzami porządek.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.