Kanapki - kontynuacja

Przypominam sobie jak przed laty moja córka, wówczas nastolatka, oglądając kolejną telewizyjną powtórkę niezapomnianej „Wojny Domowej”, zdumiała się widząc Pawła przygotowującego kanapki dla gości organizowanej prywatki. W jej czasach wystarczyło kupić słone paluszki, krakersy, orzeszki oraz chipsy i już. Do głowy jej nie przyszło, że w latach sześćdziesiątych żadnych krakersów, paluszków, czy chipsów w Polsce w ogóle nie znano, a przecież młodocianym prywatkowiczom coś niedrogiego należało podać. Oczywiście kanapki! Prywatkowałem w tamtych latach, toteż doskonale pamiętam owe mozolne wytwarzanie przekąsek.

Po latach pojawiły się słone paluszki. Jakoś tak na przełomie lat 70.-80. mój sąsiad i przyjaciel – skądinąd inżynier budowlany – sprowadził z Włoch specjalną taśmę produkcyjną do ich wyrobu. Była to jedna z pierwszych takich wytwórni w Warszawie. Interes okazał się niebywale opłacalny, a Zbyszek Putka, bo tak nazywa się mój były sąsiad z kamienicy na Ochocie, jest dzisiaj najbardziej znanym w Warszawie piekarzem; właścicielem kilku zakładów produkcyjnych, niezliczonej ilości oznakowanych ciężarówek, że już o pięknej rezydencji nie wspomnę.

Co do mnie, pozostałem fanem zakąski przygotowanej „po gospodarsku”, czyli kanapek. Także tych na gorąco, to jest wszelkiej maści zapiekanek.

Zaprzyjaźnione warszawskie młode małżeństwo – pracownicy ambasady USA – nauczyli mnie jak przygotować ulubioną przez amerykańską młodzież grzankę do piwa. Należy pajdkę bułki lub pieczywa tostowego posmarować majonezem. Cienko. Na to położyć plastry cebuli. Takie o grubości około 3 mm. Na to znowu majonez, teraz nieco większą warstwę. Na wierzch plaster żółtego sera. Posypać lekko ostrą papryką lub pieprzem i całość zapakować do piekarnika. Proszę mi wierzyć; kosztuje niewiele, a efekt wyśmienity. Sporo moich przyjaciół zaraziłem manią wytwarzania owych „cebulaków”.

Zapiekać w formie jakby pizzy - na bułce lub chlebie tostowym - można wszystko. Popularną na świecie grzanką jest tost hawajski. Zapieka się na tostowym pieczywie, przykrytym płatem żółtego sera, plaster szynki (najlepiej konserwowej) oraz plaster ananasa – takiego z puszki. Na wierzch jeszcze jeden płat sera.

Ja osobiście wolę używać do zapiekanek świeżą bułkę, a nie specjalny chleb. Ale taką bułę przygotowuję w nietypowy sposób. Grubą pajdę pszennego pieczywa pozbawiam skórki. Następnie plaster bułczanego miąższu starannie rozwałkowuję wałkiem do ciasta. Na takim dopiero „placku” układam niezbędne składniki.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.