Radni w Szczytnie są słowni. W czasie kampanii wyborczej obiecywali poprawę doli mieszkańców miasta i chcą się teraz z tego wywiązać. Od kogo zaczynają? Oczywiście od siebie!

Kasa za nieobecność

POKRZYWDZENI RADNI

Na obrady najbliższej sesji Rady Miejskiej trafi projekt uchwały zmieniającej sposób ustalania wysokości diet. Dotychczasowy ryczałt "zwykłego" radnego w wysokości 100% minimalnego wynagrodzenia (obecnie 936 zł) ma być co prawda zachowany, ale radni chcą mieć prawo do pełnej kwoty nawet wtedy, gdy są nieobecni na sesji czy komisji rady.

Do tej pory za każdą absencję było im potrącane 20% wysokości ryczałtu. Usprawiedliwić ją mogło tylko wykonywanie w tym czasie innych obowiązków wynikających z pracy w radzie. W czasie całej ubiegłej kadencji zdarzył się zaledwie jeden taki przypadek.

Teraz radni chcą, aby o usprawiedliwieniu nieobecności, a tym samym niepotrącaniu diety, decydował przewodniczący rady. Ma to dotyczyć takich m.in. sytuacji jak choroba czy "bezwzględna konieczność" wykonywania obowiązków służbowych.

Zadowolenia z takich propozycji nie kryje radny Robert Siudak z "Razem dla Mieszkańców".

- Sprawuję swój mandat nie tylko na sesjach czy komisjach Rady Miejskiej, ale również w czasie wolnym. Dlaczego ma być mi potrącany ryczałt, jeśli zachoruję lub będę musiał iść na służbę? - dziwi się radny, na co dzień funkcjonariusz Komendy Powiatowej Policji. Podobne zdanie prezentują jego koledzy klubowi Zofia Żarnoch i Paweł Grzegorczyk.

- Obowiązki radnego pochłaniają mi codziennie sporo wolnego czasu - tłumaczy lider zespołu "Hunter". Uważa, że powinien mieć usprawiedliwioną nieobecność w przypadku, gdy np. jego kapela wyruszy w trasę koncertową. - Podczas występów reklamujemy przecież swoje miasto - dodaje.

Radnych "Razem dla mieszkańców" wspierają ich koledzy z innych ugrupowań: Piotr Karczewski z PO i Wanda Napiwodzka z PiS. Ta ostatnia ma jednak wątpliwości co do usprawiedliwiania nieobecności z powodu choroby.

Zapytaliśmy radną, co sądzi o wysokości obecnych diet. Czy nie wypadałoby ich zmniejszyć?

- Myślę, że nie. Jest dużo pracy, poza tym Szczytno pod względem wysokości diet nie jest wcale w czołówce województwa - tłumaczy Wanda Napiwodzka.

TO JEST CHORE

Przypomnijmy, że w czasie kampanii wyborczej liderzy PiS-u zapowiadali konieczność zdecydowanego ograniczenia wysokości diet, uzależniając od tego zawarcie przyszłych koalicji.

- Nie zapomnieliśmy o tym, ale nasz klub nie ma wystarczającej siły głosów - wyjaśnia Paweł Wicha, szef klubu PiS, współtworzącego obecną koalicję w Radzie Miejskiej. Zdradza nam przy okazji, że podczas rozmów radnych padł wniosek o podniesienie wysokości diet, ale członkowie PiS-u zdecydowanie się temu sprzeciwili.

Propozycja wypłacania pełnych ryczałtów radnym, którzy są nieobecni na sesjach bądź komisjach, dziwi Ewę Czerw, przewodniczącą rady poprzedniej kadencji.

- Dieta jest rekompensatą za utracony zarobek. Jeśli ktoś jest chory czy pełni służbę, otrzymuje przecież z tego tytułu pieniądze z zakładu pracy lub ZUS-u - tłumaczy radna "Forum Samorządowego".

Jej koleżanka klubowa Anna Rybińska usłyszane propozycje kwituje krótko: - To jest po prostu chore, niektórzy radni za grosz nie mają wstydu.

PRZYWRÓĆMY UMIAR I PRZYZWOITOŚĆ

Uchwała dająca prawo usprawiedliwiania nieobecności, a co za tym idzie niepotrącania z tego tytułu ryczałtu nie jest zjawiskiem nowym. Od pięciu lat taki przepis obowiązuje już w szczycieńskiej Radzie Powiatu.

- Niechlubną i nagminną praktyką przewodniczących Zarządu Powiatu, Rady Powiatu i poszczególnych komisji poprzedniej kadencji było usprawiedliwianie każdej absencji, niezależnie od tego, co było jej przyczyną - komentuje radny powiatowy Krzysztof Pawłowicz. - Obojętnie czy nieobecność była spowodowana chorobą własną lub członka rodziny, obowiązkami w pracy, awarią samochodu, radny otrzymywał pełną dietę wbrew wszelkiej przyzwoitości i umiarowi moralnemu. Był to klasyczny skok na publiczną kasę połączony z otrzymywaniem gratyfikacji finansowej równolegle z dwóch różnych źródeł.

Tuż po ostatnich wyborach samorządowych Pawłowicz złożył propozycję, aby za każdą nieobecność radnemu było potrącane 20% należnej mu diety. Wyjątek stanowiłoby tylko delegowanie go w tym czasie do pracy na rzecz samorządu.

Niewykluczone, że ta propozycja przejdzie. Za wprowadzeniem zmian jest m.in. Jolanta Cielecka, przewodnicząca komisji finansów Rady Powiatu. Podobnie jak radny Dariusz Lepczak uważa jednak, że potrącenie diety za nieobecność powinno być w takim przypadku niższe, w granicach 5-10%.

Andrzej Olszewski

2007.01.24