Rozmowa z Dorotą Studniak, przewodniczącą Stowarzyszenia Pomocy na Rzecz Osób Niepełnosprawnych i kierownikiem Warsztatu Terapii Zajęciowej w Szczytnie

Kino czy teatr to też rehabilitacja
Dorota Studniak: - System wsparcia rodziców i samych niepełnosprawnych od dawna jest zaniedbywany

Czy popiera pani trwający od ponad miesiąca w sejmie protest osób niepełnosprawnych i ich rodziców?

- Oczywiście. Uważam, że jest jak najbardziej słuszny. Pamiętajmy jednak, że w tej kwestii nic się nie zmieniło od kilkunastu lat i problem nie pojawił się dopiero pod rządami obecnej ekipy. Prawda wygląda tak, że system wsparcia rodziców i samych niepełnosprawnych od dawna jest zaniedbywany. Boli mnie to, że nawet w tym proteście niepełnosprawni są marginalizowani. Proszę zwrócić uwagę, że w przekazach medialnych są traktowani jak dzieci, a przecież to dorośli ludzie.

Jak, pani zdaniem, powinno wyglądać wsparcie osób z niepełnosprawnościami?

- Ludziom, którzy nie są w temacie, a do nich zaliczam naszych parlamentarzystów, wydaje się, że wsparcie osób niepełnosprawnych powinno polegać wyłącznie na leczeniu, zakupie leków i rehabilitacji. Tylko że rehabilitacja to bardzo szerokie pojęcie. Obejmuje ona także funkcjonowanie w społeczeństwie. Uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej na co dzień nie wymagają rehabilitacji fizycznej, ale np. wyjścia do kina, wyjazdu na wycieczkę czy na turnus, samodzielnych zakupów potrzebnych im produktów. Ograniczenie problemu tylko do świadczenia rehabilitacyjnego jest dla tych ludzi upokarzające. Nie każdy z nich przecież potrzebuje pieluch.

Dlaczego, rządzący nie chcą spełnić postulatu protestujących?

- Jest to czysta kalkulacja. Przez wiele lat ta grupa nie zgłaszała żadnych żądań. Być może rządzący liczą na to, że za chwilę sprawa ucichnie, że może uda się zadowolić ludzi wyrównaniem renty socjalnej.

Co należałoby zrobić, aby poprawić sytuację osób niepełnosprawnych?

- Problem tkwi w tym, że kwestie dotyczące tej grupy omawia się bez jej przedstawicieli. Wszystkie programy, ustawy, rozporządzenia są przez to oderwane od rzeczywistości. Konsultacje społeczne są pozorem. Wygląda to tak, że spotyka się grupka ludzi i decyduje o losie niepełnosprawnych w oderwaniu od realiów.

Rozmawiała Ewa Kułakowska