... i sklepiki zakładowe zniknęły z mapy Szczytna wiele lat temu. Jednak ślad po tych punktach handlowych pozostał we wspomnieniach i fotografiach. W dzieciństwie, czyli w latach siedemdziesiątych, często w drewnianych budkach robiłam zakupy. Najczęściej byłam wysyłana do kiosku zlokalizowanego na Bartnej Stronie. Tam pracowała mama szkolnej koleżanki, pani Krystyna Szałkowska. Te wspomnienia właśnie wróciły, bo otrzymałam w prezencie unikatowe zdjęcie z 1977 r. ukazujące wspomnianą sklepową z kultowego kiosku oraz jednego z klientów.
Zawsze swoje wspomnienia konfrontuję z panią prezes Marcjanną Dobrońską, która swego czasu odpowiadała za handel pod szyldem „Społem” na terenie Szczytna. W telefonicznych rozmowach przywołuję przeszłość, a moja rozmówczyni podejmuje wątek i kreśli opowieści wspomnieniowej treści. Bardzo mnie ucieszyło, że pamiętała ówczesną pracownicę i z wielkim uznaniem wypowiadała się o sprzedawczyni z kiosku pani Krystynie Szałkowskiej. Powiedziała też, że właśnie przy tym kiosku zatrzymywał się wozak. Zamawiał dwa piwa, jedno wypijał sam, drugim częstował... konia. Od różnych naocznych świadków słyszałam jak zwierzę brało do pyska butelkę i zawartość wypijało. Tak powstała lokalna legenda o koniu, który pił piwo. Potwierdzam, że o tym słyszałam, ale osobiście nie widziałam. Za to wielokrotnie widziałam panów pijących pod kioskiem piwo i słyszałam kierowane do nich przez matki i żony takie słowa nagany: „stary koń, a głupi”. Wówczas byłam przekonana, że słowa nawiązywały do zachowania legendarnego konia. Teraz z tego się tylko śmieję.
Gdy prowadziłam wesołą rozmowę z panią Marcjanną, to wówczas usłyszałam, że przeszłość to wspomnienie, które dzięki mojej dociekliwości wraca, choć przeminęło. Nie ukrywam, ja też lubię nasze rozmowy. Wystarczy mała sugestia, a szuflady pamięci się otwierają i wspomnienia wracają. Wątek związany z panią Szałkowską zakończyłyśmy tym, że była jedną z pierwszych ekspedientek, które pracowały w naszym zakładowym sklepiku zlokalizowanym w Ośrodku Wypoczynkowym Kobylocha. Potwierdzam to, bo córka pani Szałkowskiej była moją szkolną koleżanką i zawsze gdy zbliżały się wakacje Ela cieszyła się, że mama do sklepiku, a ona na plażę.
Takim sposobem od kiosków spożywczych, w rozmowie z panią prezes, przeszłyśmy do sklepików zakładowych. Pamiętałam trzy lokalizacje: w Fabryce Mebli, w Lenpolu i Zakładach Remontowo-Montażowych. Pani prezes dodała sklepik w PKS-ach. Ten ciekawy temat postanowiłam rozwinąć podczas spotkania z prezesem Bogusławem Palmowskim, który swego czasu odpowiadał za spółdzielczość na terenie Szczytna. Otóż do wykreślonej mapy zakładowych sklepików pan prezes dodał sklepik w Urzędzie Miejskim, mleczarni, tartaku oraz Rejonie Dróg Publicznych. Przypomniał, że nasza Spółdzielnia „Społem” przez lata była też zaangażowana w kształcenie uczniów i długo na terenach szkół funkcjonowały sklepiki uczniowskie pod patronatem „Społem”. Mój szef, a obecnie serdeczny kolega, przypomniał mi, że w czasach swojej świetności Spółdzielnia zrzeszała ponad 5 tysięcy członków, a przy każdym z punktów handlowych działały społeczne komitety sklepowe. Postanowiłam sięgnąć do źródeł i w archiwum zakładowym odszukałam cenną pamiątkę: protokół z dnia 6 października 1971 r z posiedzenia Prezydium Rady. Wówczas pan Palmowski pracował w PZPL „Lenpol” i piastował społecznie funkcję członka Rady „Społem”. Był opiekunem fabrycznym przy wspomnianym zakładzie pracy, na którego terenie był zlokalizowany sklep spółdzielczy. Kariera zawodowa pana Bogusława Palmowskiego potoczyła się kołem. Przez długie lata najpierw był działaczem, a z czasem został szefem w „Społem”. Dziś mamy co wspominać, a wiadomo że zawsze tak jest, że gdy jakiś temat zostanie wywołany, to byli pracownicy „Społem” albumy otwierają i z pamiątki do mojego Gabinetu Wspomnień przybywają. Otóż pani Basia Goździewska, kierowniczka sklepu zakładowego w „Lenpolu”, podarowała mi fotkę, na której widać wnętrze tego kultowego punktu handlowego.
Grażyna Saj-Klocek