Pasymscy radni popierają ideę budowy kanałów łączących szczycieńskie jeziora z Kalwą, ale o wkładzie finansowym, przynajmniej na razie, nie ma mowy.

Kłopotliwa dotacja

Kanały - tak, pieniądze - nie!

W ostatnim tygodniu starosta Andrzej Kijewski mocno się zaktywizował. W towarzystwie naczelnik wydziału integracji i promocji Agaty Popielarz-Dzielińskiej uczestniczył w sesjach tych samorządów, które winny być zainteresowane powstaniem sieci kanałów łączących pobliskie jeziora. W piątek 29 sierpnia, wziął udział w obradach rad miejskich Szczytna i Pasymia.

Prezentując wizję budowy wodnego szlaku mówił praktycznie wszystko to, co "Kurek" w felietonowej formule opublikował w poprzednim numerze, tyle tylko, że według starosty ("Kurek" ma nieco inne zdanie) dotychczasowe działania świadczyć mają o wielkiej aktywności starostowych urzędników i poważnym podejściu do tematu.

Pasymscy radni dowiedzieli się, że podstawą wszelkich dalszych przedsięwzięć może być jedynie studium wykonalności projektu, za które należy zapłacić około 100 tysięcy złotych.

- Na swoim posiedzeniu Zarząd Powiatu postanowił przeznaczyć na ten cel połowę potrzebnej kwoty, czyli 50 tysięcy - informował starosta dodając, że tego samego dnia szczycieńscy radni miejscy zgodzili się dołożyć "do interesu" kolejne 35 tysięcy złotych. - Kanały będą przebiegały przez obszar trzech gmin: Szczytna, Dźwierzut oraz Pasymia, dobrze więc by się stało gdyby każda z nich dołożyła do studium po 5 tysięcy - sugerował Kijewski pasymskim radnym.

O tym, że realizacja kanałowej idei jest możliwa, starosta przekonał się po wizycie w Żywcu, tam bowiem projekty o podobnym rozmachu są z powodzeniem realizowane. Zapewniał też pasymian, że wokół powiatowego pomysłu zgromadziło się już odpowiednie lobby. Kto dokładnie je tworzy - nie wiadomo, ale, jak twierdził starosta, nawet Mateusz Kusznierewicz (polski mistrz żeglarstwa), wyrażał się o inicjatywie pochlebnie.

Poparcie "lobby", jak na razie, jest jedynie werbalne, bo pieniądze na studium wykonalności muszą wyłożyć gminy. Trzeba to studium, jak wyjaśniał starosta, wykonać jeszcze przed końcem roku, by zdążyć ze złożeniem wniosku o dofinansowanie dokumentacji technicznej.

- Nie mogę zapewnić, że w ogóle uda się tę inwestycję zrealizować. To właśnie musimy najpierw sprawdzić, bo bez studium nikt nie będzie z nami rozmawiał o pieniądzach - mówił starosta Kijewski.

Tylko radny Andrzej Gralczyk wdał się w dyskusję ze starostą. Jego zdaniem idea kanałów nie jest zła, choć nierealna.

- Słyszę o niej od dziesiątków lat. Może moje wnuki się doczekają, choć ja w to nie wierzę - mówił radny apelując o to, by dbać o turystyczne image regionu za pomocą przedsięwzięć, które "od ręki" są możliwe do wykonania i to bez niebotycznych nakładów. Jako przykład podawał szlak kajakowy, który między jeziorem Sasek a Kalwą, na sporym odcinku tzw. Strugi jest zupełnie zarośnięty.

- W przewodnikach o tym nie piszą, więc grupa turystów, w 60 kajakach przybyła z Ostrowia, by pokonać ten szlak. Trzeba było sporo zachodu i sprzętu, by przetransportować łodzie drogą lądową, bo szlak nie nadaje się do użytku - opowiadał radny. Jego zdaniem należy najpierw zadbać o te atrakcje turystyczne, które już na terenie powiatu są.

Jednocześnie jednak radny Gralczyk wychodził z założenia, że popierające ideę stanowisko pasymska rada może podjąć.

- Jeśli to nas finansowo do niczego nie zobowiązuje, to trzeba zaakceptować, by przynajmniej zadowolić tych, którzy się już trochę przy tych kanałach napracowali - uzasadniał.

I tak się ostatecznie stało. Pasymska rada w specjalnym oświadczeniu poparła ideę budowy szlaku wodnego.

Zadłużony budżet

Wstrzemięźliwość finansowa pasymskich radnych ma swoje uzasadnienie. Zadłużenie gminy zmusza do restrykcyjnego ograniczania wydatków.

Plan dochodów, w ciągu pierwszego półrocza, został zrealizowany w 50,6%, natomiast plan wydatków w 46,3%.

Zdaniem skarbnika Arkadiusza Młyńczaka, powodem wielu kłopotów finansowych, z którymi boryka się pasymski samorząd jest... dobry budżet.

- Jest precyzyjnie skonstruowany, więc nie ma marginesu błędu - tłumaczył radnym skarbnik jako przykład wskazując problem ze "skonsumowaniem" zwiększonej subwencji oświatowej. - W maju wystąpiliśmy z wnioskiem o dotację na remont szkoły podstawowej w Pasymiu i otrzymaliśmy go w wysokości 91,7 tysiąca złotych. Teraz jednak musimy znaleźć tyle samo własnych środków, by móc skorzystać z dotacji, a nie za bardzo jest gdzie je wygospodarować.

Według skarbnika, pasymski budżet jest tyleż dobry, co trudny, a to za sprawą zadłużenia, które, po ostatniej aktualizacji według kursów walut, sięga 69,7% planowanych dochodów gminy. Sytuacja ma się ku lepszemu, bo gmina w pierwszym półroczu uporała się z jednym kredytem, a z końcem roku spłaci kolejny. W latach następnych będzie więc spłacać raty tylko dwóch, a nie czterech różnych zobowiązań.

(hab)

2003.09.03