Dotacje na wykonanie zadań publicznych zostały podzielone. Jak co roku, najwięcej emocji towarzyszy przyznawaniu środków na sport.

WIĘCEJ, ALE I TAK MAŁO

W tegorocznym budżecie na doskonalenie sportowe dzieci i młodzieży przeznaczono 150 tys. zł, o 40 tys. więcej niż w 2005 r. O tym, komu zostaną przyznane pieniądze, decydował burmistrz po zasięgnięciu opinii zespołu doradczego. W jego skład weszło czterech przedstawicieli Rady Organizacji Pozarządowych - Henryk Żuchowski, Irena Piechowicz, Anna Lipka oraz Arkadiusz Niewiński i czterech reprezentantów samorządu - Jerzy Kosakowski, Monika Hausman-Pniewska, Danuta Stefanowicz, Ryszard Gidziński. Zespół, po zapoznaniu się z wnioskami klubów oraz stowarzyszeń, przedstawił burmistrzowi swoje propozycje podziału pieniędzy.

NIEOSTRE KRYTERIA

Przewodniczący zespołu doradczego Arkadiusz Niewiński przyznaje, że przy podziale środków nie stosowano żadnych jednolitych kryteriów. Według niego, wszystkie one mają wady.

- Nie można sugerować się np. tylko osiąganymi wynikami. Zdarza się, że kluby zajmują się jedynie szkoleniem, a ich podopieczni nie startują w medalowych imprezach. Czy z tego powodu mamy kogoś dyskwalifikować? - zastanawia się Arkadiusz Niewiński.

Zespół doradczy brał pod uwagę dyscypliny priorytetowe, na rozwój których stawia miasto. W tym roku doszły dwie nowe - pływanie i boks. Sekcja pływacka działająca przy WSPol. otrzymała 5 tys. 480 zł, zaś bokserska - 2 tys. zł. Przy podziale dotacji uwzględniano również liczbę szkolonej w danym klubie młodzieży. Wpływ na decyzję zespołu miała też zawartość merytoryczna zgłoszonych wniosków.

- Zwracaliśmy szczególną uwagę na strukturę wydatków. Jeżeli ktoś chciał pieniędzy na wynagrodzenia i nagrody dla działaczy, nie mógł liczyć na naszą przychylność - mówi Arkadiusz Niewiński.

MKS BEZ SATYSFAKCJI

Tradycyjnie już najwyższa kwota przypadła w udziale Miejskiemu Klubowi Sportowemu na szkolenie młodych piłkarzy. Przyznano mu 73 tys. 520 złotych.

Dotacja nie w pełni satysfakcjonuje jednak prezesa MKS-u Zbigniewa Magnuszewskiego.

- Na pewno gdybyśmy dostali więcej, byłbym bardziej zadowolony. Trenuje u nas sporo chłopców z biednych rodzin, którym musimy pomagać choćby poprzez zakup sprzętu. To duże wydatki - mówi prezes.

Klub wydaje też niebagatelne sumy na transport, opłaty sędziowskie i wynajmowanie obiektów sportowych. Dlatego prezesa irytują zarzuty, że MKS dostaje z miejskiej kasy za dużo.

- Ci, którzy tak mówią, powinni przyjść i zobaczyć, w jakich warunkach funkcjonujemy - mówi Zbigniew Magnuszewski.

"REDA" NIESZCZYCIEŃSKA

W tym roku środki na szkolenie dostał też inny klub piłkarski - "REDA" Szczytno, trenowana przez Mirosława Kowalskiego. Burmistrz przydzielił mu 7 tys. zł, choć zespół doradczy opiniował kwotę wyższą o 2 tysiące. O obcięciu dotacji zdecydowało to, że większość chłopców trenujących w klubie mieszka poza Szczytnem.

- Jeżeli jest to zespół z gminy, powinien stamtąd dostawać wsparcie - uważa Zbigniew Magnuszewski, którego zdaniem "REDA" i tak otrzymała zbyt dużą kwotę.

Zarzuty te zdecydowanie odpiera Mirosław Kowalski.

- W moim klubie 60% chłopców jest ze Szczytna. Nie wiem, skąd się wzięła informacja, że przeważają w nim mieszkańcy sąsiednich gmin - mówi.

Dodaje jednak, że przyznana mu w tym roku dotacja i tak przekracza jego wcześniejsze oczekiwania.

Burmistrz szczególnie docenił osiągnięcia Szczycieńskiego Klubu Kyokushin Karate. Do 10 tysięcy zaproponowanych przez zespół dołożył jeszcze 2 tysiące. Więcej niż wnioskowali członkowie ciała doradczego Paweł Bielinowicz przydzielił również sekcji judo przy Pol.KS Zamiast 6 tysięcy, dostała ona 8 tysięcy zł. Naczelnik wydziału edukacji Robert Dobroński tłumaczy to tym, że wiosną w Szczytnie odbędzie się Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży w judo. Na szkolenie lekkoatletów miasto przeznaczy 16 tysięcy, taka sama suma trafi też do MUKS "Zefir" trenującego młodych koszykarzy. Adepci siatkówki z Pol.KS-u mogą liczyć w tym roku na 10 tys. złotych.

OCHŁAPY NA IMPREZY

Mniej o 10 tys. zł w porównaniu do roku ubiegłego przeznaczono na imprezy sportowe.

- To ochłapy - komentuje wysokość dotacji wiceprezes Stowarzyszenia NAWA Krzysztof Wilczek.

Z kolei inny działacz, Zbigniew Dobkowski uważa, że zbyt dużo środków przeznaczono na wydarzenia jednodniowe, nie doceniając imprez trwających kilka tygodni.

- Rozdzielający pieniądze powinni w większym stopniu kierować się tym, by zagospodarować czas wolny młodzieży. Jednodniowe wydarzenia tego nie gwarantują - mówi organizator akcji "Lato w mieście".

Ewa Kułakowska

2006.03.15