Stare listy, kartki pocztowe, przedmioty codziennego użytku, takie jak choćby butelki po piwie mówią często więcej o dziejach danego miejsca niż opasłe tomy historycznych monografii. Taka refleksja nasuwa się po obejrzeniu zbiorów Witolda Olbrysia, regionalisty, historyka i kolekcjonera, który od kilkunastu lat gromadzi wszystko, co wiąże się z przeszłością powiatu szczycieńskiego. - To podobno rodzaj choroby psychicznej – żartuje na temat swojej pasji, podkreślając jednak, że nie zbiera pamiątek z przeszłości tylko dla siebie, ale chętnie udostępnia je wszystkim zainteresowanym historią ziemi szczycieńskiej.

Kolekcjoner niestały w uczuciach
- Na szczęście trafiłem na żonę, która nie ma wymagań, aby żyć w pałacu czy co roku jeździć na egzotyczne wakacje – mówi Witold Olbryś o swojej drugiej połówce, Justynie

KOLEKCJONERSKI BAKCYL

Witold Olbryś to postać dobrze znana czytelnikom „Kurkom Mazurskiego” oraz wszystkim tym, którzy interesują się historią regionu. Historyk, regionalista i nauczyciel, autor licznych publikacji, znawca zabytkowych cmentarzy, ale też odkrywca wielu historycznych zagadek, o swojej pasji potrafi opowiadać długo i ciekawie. To także, a może głównie kolekcjoner, którego zbiory są prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat dziejów powiatu szczycieńskiego.

Mieszka w Rudce, gdzie jego rodzina pochodząca z okolic Przasnysza osiedliła się w 1945 r. W dzieciństwie, tak jak większość rówieśników, zbierał znaczki i monety, a nawet znajdywane gdzieś w polu krzemienie. Wówczas jeszcze nie myślał o tym, że stanie się zapalonym kolekcjonerem. Dopiero kiedy usamodzielnił się finansowo, zaczął zbierać pocztówki z całego świata, a później również rzeczy związane ze Szczytnem i Mazurami.

NA STRYCHACH I W PIWNICACH ZACHOWAŁO SIĘ NIEWIELE

Na poważnie kolekcjonerstwem zajął się wraz z rozpoczęciem pracy nauczyciela w szkole w Olszynach, piętnaście lat temu. Pasja zrodziła się z jego historycznych zainteresowań. Z czasem zrezygnował z gromadzenia pocztówek ze świata, a skupił się jedynie na tych o tematyce lokalnej. W większości kupuje je na internetowych aukcjach. - Są to dość drogie rzeczy. Najdroższa pocztówka ze Szczytna sprzedała się za 600 zł – mówi Witold Olbryś, dodając, że kartki z innych miejscowości potrafią osiągać jeszcze wyższe ceny.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.