Pasymscy radni zostali wystawieni na nie lada próbę cierpliwości. Organizacja, której gmina dwa lata temu użyczyła obiekt kolonijny w Rutkach, nie wykonała tam dotąd żadnych prac, choć zobowiązała się do tego w podpisanej umowie.

Kolonie pod znakiem zapytania

PRZYKRE DOŚWIADCZENIA

Rutki to zagubiona w lesie, mała wioska na pograniczu gmin Pasym i Jedwabno. Prowadzą do niej tylko leśne, gruntowe drogi, więc zimą trudno tam dojechać, ale zaciszne otoczenie jak najbardziej nadaje się na miejsce letniego wypoczynku.

Właścicielem tamtejszego ośrodka kolonijnego gmina Pasym stała się na początku lat 90. Wcześniej przez długie lata znajdował się on w posiadaniu Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i służył jako baza kolonii młodzieżowych. Obecnie całość składa się z dawnej, nieczynnej od lat szkoły oraz kilku budynków gospodarczych. Część z nich wybudowało TPD w czasach, kiedy teren ośrodka stanowił własność organizacji. Przed dwoma laty władze gminy zdecydowały się przekazać nieruchomość z powrotem w ręce towarzystwa.

- Mogliśmy ją sprzedać, ale uznaliśmy, że będzie lepiej wykorzystać obiekt z pożytkiem dla dzieci. Miejsce położone jest w lesie, w pobliżu rezerwatu ptactwa wodnego, świetnie nadaje się na kolonie - wyjaśnia przewodnicząca rady Brygida Starczak.

Umowę, zawartą w grudniu 2004 roku, obwarowano jednak pewnymi warunkami. TPD zobowiązało się, że do końca 2007 roku na terenie ośrodka uruchomi kolonie dla dzieci i młodzieży. W praktyce oznacza to, że pierwszy turnus ma odbyć się już w przyszłe wakacje. Jeśli tak się nie stanie, obiekt wróci z powrotem do gminy.

- Pouczeni przykrymi doświadczeniami z lat poprzednich, kiedy to nabywcy nie wywiązywali się ze składanych nam obietnic, postanowiliśmy się zabezpieczyć w bardziej konkretny sposób - tłumaczy burmistrz Lucyna Kobylińska. - Nie chcieliśmy, żeby powtórzyła się sytuacja z ośrodkiem w Rudziskach Pasymskich, który użyczyliśmy prywatnej spółce. Obecnie obiekt popada w ruinę.

NIEPOKÓJ RADNEGO

Mimo obietnic nowego właściciela zawartych w umowie, obecny stan ośrodka w Rutkach wzbudza niepokój pasymskich radnych. Swoje obawy najgłośniej artykułuje wiceprzewodniczący rady Bernard Mius. Jego zdaniem obiekt jest w chwili obecnej pozbawiony jakiejkolwiek opieki.

- Nikt do tej pory nie kiwnął palcem, żeby tam zrobić porządek. Jeździłem do Rutek i na miejscu rozmawiałem z mieszkańcami. TPD nie zatrudniło nawet stróża. Widać gołym okiem, że obiekt ulega dewastacji - niepokoi się Mius.

Radny nie jest do końca przekonany, czy nowy właściciel ośrodka dysponuje środkami potrzebnymi do jego ponownego uruchomienia.

- Umowa jest tylko na papierze. Taki remont pochłania sporo funduszów. Ciekawe, czy towarzystwo posiadało w tym celu w ogóle jakieś zabezpieczenie finansowe? - zastanawia się radny.

Tymczasem zdaniem Lucyny Kobylińskiej obawy Miusa wynikają z... ignorancji.

- Jego zapytanie w tej sprawie złożone podczas sesji zwaliło mnie z nóg. Pan Mius nie wie nic o stanie mienia komunalnego. Jako wiceprzewodniczący rady i kandydat na burmistrza powinien się orientować, że na wywiązanie się z umowy TPD ma jeszcze rok i przez ten czas może spokojnie zdążyć ze wszystkim - mówi burmistrz Kobylińska i dodaje, że sprawę ośrodka w Rutkach śledzi na bieżąco. Jej zdaniem właściciel po prostu czeka na środki niezbędne do rozpoczęcia prac.

- Jeśli w dalszym ciągu nic się nie zmieni, wiosną przyszłego roku wyślemy zapytanie do TPD, jakie są szanse na dotrzymanie umowy - zapewnia Kobylińska.

PIENIĄDZE SIĘ ZNALAZŁY

Leszek Kirzenkowski, prezes olsztyńskiego oddziału TPD jest przekonany, że do sierpnia 2007 roku ośrodek w Rutkach przyjmie pierwszych kolonistów. Potwierdza jednocześnie, że dotychczasowa zwłoka miała związek z trudnościami z pozyskaniem środków na remont.

- Zarząd główny towarzystwa uruchomił właśnie fundusze przeznaczone na tego typu cele. Nasz oddział otrzyma pożyczkę, która w znacznej części pokryje koszty renowacji obiektu w Rutkach - tłumaczy Kirzenkowski. Na całość zadania potrzeba jego zdaniem około 100 tys. złotych.

- Co się odwlecze, to nie uciecze. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to jeszcze zimą zabierzemy się do prac remontowych - mówi prezes.

Wojciech Kułakowski

2006.10.04