Przed tygodniem zaistniałem w „Kurku Mazurskim” nie tylko jako felietonista. Otóż zostałem tamże przesłuchany przez Ewę Kułakowską pod kątem oceny pomysłu władz powiatu na zagospodarowanie skweru przy Zespole Szkół nr 2. Przepytywany byłem jako architekt. Ponieważ moją wypowiedź pozytywnie skomentowało kilkoro czytelników, rozwinę napoczęty temat w dzisiejszym felietonie, licząc na dalsze komentarze.
Przypomnę, że przed budynkiem szkoły zdemontowano, na istniejącym pomniku, tablice upamiętniające nie to co trzeba, według aktualnych kryteriów historycznych. Mają je zastąpić tablice nowe, o treści zgodnej z obowiązującą obecnie wizją polityczno - historyczną. W swojej opinii, którą przedstawiłem przed tygodniem, zakwestionowałem celowość kontynuowania w tym miejscu kolejnego martyrologicznego postumentu. Zasugerowałem wykorzystanie pozostałych po demontażu ścianek, jako konstrukcji do obłożenia kolorową, artystyczną mozaiką, a na niewielkim, alejkowym rondzie, pozostałym po demontażu części pomnikowego założenia, zaproponowałem zainstalowanie fontanny. Przecież ów skwer, to nic innego, jak szkolne podwórko. Piękne, cudownie zadrzewione i przy głównej ulicy, ale przede wszystkim miejsce wypoczynku dla młodzieży. Przed laty, kiedy ja chodziłem do ogólniaka, to moja szkoła, w Warszawie, stała (i stoi nadal) przy ulicy Królewskiej, na granicy Parku Saskiego. Podczas półgodzinnej, dużej przerwy pędziliśmy do parku. Do zabytkowej fontanny mieliśmy około stu metrów. To był dopiero spacer! Pełno młodzieży, a przy tym niemal każdy z kanapką w ręku. Nie wiem, jak dzisiaj jada się szkolne drugie śniadania, ale jeśli tak, jak za moich czasów, to dlaczego uczeń szczycieńskiej szkoły musi zjadać swój chlebek, mając przed oczami historyczną listę poległych?
A teraz kilka słów w odpowiedzi na jeden z internetowych komentarzy. Czytelnik „Kurka”, zgadzając się ze mną, co do realizacji kolorowych, artystycznych okładzin na pomnikowych ściankach, sugeruje, aby wykorzystać mozaiki z dawnego kina „Jurand”.