Kretowiska na orliku

Otrzymaliśmy sygnał od jednego z naszych Czytelników, że na boisku „orlik” pojawiły się liczne kretowiska. Mieszkaniec narzekał, że murawa zbudowana sporym wysiłkiem oraz kosztem z powodu zaniedbań przemieniła się teraz po zimie w bezużyteczny plac. Cóż, gdy zjawiliśmy się na miejscu, czarne kopczyki pokrywające sztuczną murawę na pierwszy rzut oka, istotnie, wyglądały niczym spore kretowiska - fot. 1. W dodatku widok kręcącej się w pobliżu ekipy mógł sugerować, że właśnie zjawili się spece od przepłaszania kretów. Wkrótce okazało się jednak, że jest to brygada zajmująca się konserwacją orlikowych boisk, a czarne kopczyki to granulat, którego zadaniem jest uplastycznienie nawierzchni.

Został on za pomocą specjalnych maszynek ciągniętych przez małe traktorki równomiernie rozprowadzony po całym boisku - fot. 2. Dzięki temu zabiegowi płyta nabierze odpowiedniej elastyczności. Łatwo będzie po niej nie tylko biegać, ale też lepiej ma się odbijać piłka. Tego typu zabiegi konserwatorskie, jak informuje nas pracownik MOS-u Zbigniew Dobkowski, powinno przeprowadzać się dwa, a nawet cztery razy do roku. Sztuczna nawierzchnia, choć łatwiejsza w utrzymaniu od naturalnej, wymaga także stosownej pielęgnacji, aby dobrze się na niej grało. Co ciekawe w upały, podobnie jak naturalną murawę, także trzeba zraszać ją wodą.

- Od czasu do czasu, sztuczną murawę trzeba także czesać - dodał jeszcze pan Zbigniew i popędził w kierunku szatni, bo zaraz miał sędziować mecz rozgrywany na tej świeżo odnowionej nawierzchni.

KWITNĄCY PASAŻ

Piękna pogoda jaka panowała w ostatnich dniach kwietnia sprawiła, że rzeczywiście wszystko wokół zakwitło, nabierając prawdziwie wiosennego wyglądu, w tym pasaż wiodący z ul. Sienkiewicza na molo - fot. 3. W te ciepłe dni wielu mieszkańców miasta spacerowało nadjeziornymi alejkami i wówczas zauważyli ubytki w bazaltowych płytkach, którymi wyłożone zostały obrzeża nadjeziornych alejek w okolicy mola oraz mostku nad kanałem łączącym oba miejskie akweny. Nieważne, czy stało się tak dlatego, że ktoś po prostu wyrwał ozdobne kostki z ziemi, czy to efekt zimy - braki należałoby uzupełnić - postulowali nasi Czytelnicy.

Ponadto zwrócili nam uwagę na to, że należałoby także oczyścić piasek na plaży. Pełno w nim bowiem gałązek opadłych z okolicznych drzew, a także... petów. Ich największe nagromadzenie znajduje się wokół pirackiego statku, który służy dzieciom do zabawy. No tak, rodzic zjawiwszy się na plaży ze swoją pociechą, nie będzie się przecież gramolił za nią na pokład okrętu. Pozostanie na lądzie i z nudów zapali papierosa. Niedopałek zaś, choć koszy na śmieci stoi wokół sporo, ciśnie na piasek i spoko, problem rozwiązany. Tak to już jest, że wszyscy chcieliby, aby było pęknie i czysto, ale nie wszyscy postępują tak, aby ów porządek i czystość zachować. Wracając zaś do pozimowych napraw alejek, to trzeba zaznaczyć, że miasto jednak trzyma rękę na pulsie. Kiedy zjawiliśmy się w okolicach miejskiej plaży, zauważyliśmy, że we wskazanych przez naszych Czytelników miejscach już pracowali brukarze uzupełniając brakujące kostki bazaltowe - fot. 4.

Co ciekawe, nieco dalej kręciła się mała grupka urzędników z ratusza. W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że zjawili się oni tu po to, aby kontrolować owych brukarzy, ale okazało się, że cel ich wizyty był inny. Prowadzono oględziny mola, które ma zostać wkrótce odnowione i pomalowane. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zwodowano już stateczek wycieczkowy i można ruszać nim w rejs. Indywidualnie trzeba będzie zapłacić 10 zł (osoby dorosłe), a grupowo 100 zł (do 12 osób).

WANDALE

Nadjeziorną alejką można teraz przechadzać się od mola aż do półwyspu. W trakcie spaceru daje się zauważyć, że pięknieje cała nadjeziorna okolica. Widać bowiem, że stojące nad akwenem posesje są odnawiane, ich właściciele poprawiają także wygląd całego ich otoczenia, znikają obskurne komórki itp.

Ale jak nas informują Czytelnicy, za nic to piękno miasta mają wandale. Ledwie powstał ów nowy odcinek alejki, a już dali oni znać o sobie, bo tuż za mostkiem dwie latarnie mają przekrzywione klosze, a inna stojąca przy stołówce „Pryma” w ogóle pozbawiona jest oprawy. Na jej szczycie sterczy tylko goła żarówka - fot. 5. Tuż za mostkiem biegnącym nad kanałem łączącym oba miejskie kanały mamy inny niepokojący widok.

Na skraju alejki tkwi tylko sama podstawa latarni, z której nieznacznie wystają przewody elektryczne - fot. 6. Co to się stało? Czyżby wandale zabrali całą latarnię? Jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, nie ma całkowitej pewności co do tego, że jest to ich sprawka. Roboty są ciągle w toku (nie było jeszcze odbioru), więc być może po prostu latarnia nie została dotąd zainstalowana. I jeszcze jedno.

Na zdjęciu – fot. 6 czerwonym otokiem oznaczono pewien szczegół, który z powodu oddalenia niej jest, niestety, rozpoznawalny. Co to takiego? Otóż pod płotem dawnego browaru, a dziś fabryki likierów, jakiś niefrasobliwiec poustawiał worki napęczniałe od śmieci - fot. 7. No i jak to wygląda, takie zderzenie dwóch przeciwstawnych obrazków - eleganckiej nadjeziornej alejki i worów z nieczystościami.

BULWAR NA RUBIEŻACH

Gdy prace związane z budową ścieżki sięgają na terenach miejskich półwyspu, równocześnie toczą się roboty na terenie gminy. Daleko za miastem, a tuż za Kamionkiem widać już zręby przyszłego nadjeziornego bulwaru - fot. 8. Alejka w okolicach Kamionka wiedzie przez bardzo malownicze tereny, małe kotliny oraz wąwozy i w dodatku tuż nad brzegiem jeziora, co stanowi dodatkową atrakcję.

Roboty dotarły w tym miejscu już właściwie do krańców suchego lądu. Za górną krawędzią widocznej na fotografii ścieżki ciągną się już tylko moczary. Prowadzenie inwestycji w takim miejscu nie będzie zapewne łatwe. Po odczekaniu aż woda nieco opadnie, wykonane zostaną potężne nasypy, choć nie jest to jeszcze w stu procentach pewne, gdyż do tej pory nie wybrano ostatecznego projektu (alternatywą byłyby mostki).