Na terenie Nadleśnictwa Jedwabno położone są Złote Góry. Krąży o nich wiele tajemniczych opowieści.

Król olch

Baśnie o Złotych Górach

Złote Góry są bohaterami wielu mazurskich opowieści. Zebrał je niegdyś Max Toeppen, autor słynnej „Historii Mazur”. W 1867 roku Toeppen, będąc wówczas dyrektorem gimnazjum w Olsztynku, wydał książkę opisującą mazurskie wierzenia i zabobony. I tam też znalazły się baśnie o Złotych Górach, które Toeppen podał na podstawie podań z Wał, Zgniłochy i Kurek. Baśnie o Złotych Górach należą do najsłynniejszych mazurskich opowiadań ludowych. Te przekazywane z pokolenia na pokolenie legendy wyjątkowo pobudzały wyobraźnię Mazurów. Tak bardzo, że w 1921 roku baśń o Złotych Górach ożyła. Stały się one celem masowych pielgrzymek, które opisywały nawet ponadregionalne gazety niemieckie. Sprawcą całego zamieszania był 70 – letni robotnik leśny z Jabłonki nad jeziorem Omulew, nazwiskiem Brattka. Przez długi czas opowiadał w okolicy o swoim śnie, w którym wspaniały anioł prowadzi go do ukrytych w głębi Złotych Gór skarbów. Bogactw tych miało być tyle, że wystarczyłoby na spłatę długów Niemiec z czasów I wojny światowej. Aby skarby te wydostać na powierzchnię ziemi, należało modlitwą i śpiewami wydrzeć je demonowi, który ich pilnował. Okoliczne wsie uwierzyły w tę opowieść. Złote Góry nigdy przedtem i nigdy potem nie widziały tylu ludzi co wówczas. Przez prawie 4 miesiące, każdej niedzieli, odklinano Złote Góry, najczęściej za pomocą pieśni „O zmartwychwstający Zbawicielu…”. Złote Góry nie oddały jednak swoich skarbów, a całe zamieszanie przerwał nadleśniczy Wolfgang Rahm z Zimnej Wody, który pod pretekstem, że „pielgrzymki” stanowią zagrożenie pożarowe dla lasu, surowo, pod groźbą kar, zakazał wstępu do niego.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.