Wszyscy pamiętamy komtura Zygfryda de Löwe z filmu „Krzyżacy”, który twardo i okrutnie rządził na szczycieńskim zamku. W rzeczywistości Szczytno nigdy nie miało komtura.

Krzyżacy (2)

Książka a film

W powieści Sienkiewicza jako komtur szczycieński występuje najpierw Danveld, który obmyśla i prowadzi całą intrygę z porwaniem Danusi a następnie ginie na zamku w Szczytnie z rąk wściekłego Juranda. Nowym komturem zostaje wtedy kolega Danvelda, Zygfryd de Löwe. W filmie osoby Danvelda i Zygfryda zostały scalone w jedną postać. Sienkiewicz w swej powieści określa krzyżackich komturów jako odpowiedników naszych starostów i często posługuje się w stosunku do nich tym polskim pojęciem. Niezależnie jednak od tych niuansów trzeba jasno powiedzieć, że w rzeczywistości Szczytno nigdy nie miało krzyżackiego komtura i nigdy nie stanowiło siedziby komturstwa.

Komturie

Krzyżacy, podbijając Prusy i organizując swoje państwo, przyjęli podział administracyjny na komturie, które z założenia miały się ciągnąć od morza do granicznego pasa puszczy na południu. Miało to na celu obłożenie wszystkich komturii obowiązkiem ochrony granicy na południu i wschodzie przed Polakami czy Litwinami. Każda bowiem komturia graniczyła w ten sposób z jakimś państwem i musiała zapewnić ochronę swego odcinka granicy. Na tej samej zasadzie funkcjonowało też i komturstwo elbląskie, którego rozpościerało się od morza do leśnych granic państwa zakonnego w okolicach Szczytna. Stąd też przywilej lokacyjny dla Bartnej Strony w 1360 roku wydał jako gospodarz i zwierzchnik tego terenu komtur elbląski Ortolf von Trier. Z czasem Krzyżacy zaczęli odchodzić od zasady tworzenia komturstw „od morza do granicy”. W 1326 roku na terenie komturstwa dzierzgońskiego założono Ostródę, która od 1341 roku stała się samodzielnym komturstwem, choć nie miała „dostępu do morza” a jedynie rozciągała się do południowych granic państwa krzyżackiego. W skład tej nowo utworzonej jednostki administracyjnej wchodziła również Nidzica i cały obszar dzisiejszej gminy Jedwabno. Szczytno, w odróżnieniu od Ostródy, nigdy nie stało się siedzibą komturstwa i do końca panowania Zakonu Krzyżackiego pozostało mniejszą jednostką administracyjną, z których składały się krzyżackie komturstwa, to jest prokuratorią. Skąd więc Sienkiewicz wziął komturów szczycieńskich?

Zapiski Jana Długosza

Odpowiedź jest prosta. Sienkiewicz w trakcie pisania „Krzyżaków” korzystał między innymi z dzieł Jana Długosza. W pochodzącym z 1448 roku opisie zdobytych krzyżackich chorągwi, zwanym „Banderia Pruthenorum”, Długosz wymienia między innymi „commendatorie et civitatis Scithno”, czyli „komturię i miasto Scithno”. W tym dziele znajdziemy też ilustrację, podzielonej w poprzek na kolory biały i czerwony, chorągwi „komturstwa i miasta Scithno”. Wedle Długosza, komturem szczycieńskim w czasie bitwy pod Grunwaldem był niejaki Albert von Eczbor. Oczywiście informacje te kronikarz podał błędnie a w bitwie pod Grunwaldem brała udział nie chorągiew komturstwa szczycieńskiego, lecz chorągiew prokuratorii szczycieńskiej dowodzona prawdopodobnie przez ówczesnego prokuratora szczycieńskiego Wiganda Kolbe. Wskutek klęski pod Grunwaldem szczycieńska chorągiew wpadła w ręce Polaków i wraz z innymi krzyżackimi sztandarami trafiła na Wawel, gdzie mógł ją widzieć Długosz. Przedwojenny niemiecki historyk Szczytna, Hermann Gollub, w swej wydanej w 1926 roku historii Szczytna jednoznacznie prostuje te pomyłki naszego kronikarza.

Zamek w Szczytnie

Trzeba jednak oddać Sienkiewiczowi i Długoszowi to, że zamek w Szczytnie był typowym zamkiem konwentualnym, to znaczy takim, który z reguły stanowił siedzibę komturstwa. Według znawców tematu, budowla w Szczytnie była bardzo podobna do stanowiącego siedzibę komturstwa zamku w Ostródzie. Dlaczego więc Krzyżacy pobudowali w Szczytnie taki zamek, nie umieszczając w nim siedziby komturstwa? Prawdopodobnie chodziło o to, że był to już teren pograniczny, a więc i tutejsze zamki powinny stanowić potężniejsze budowle, mogące odeprzeć atak wroga. Zarówno w sienkiewiczowskiej powieści jak i w filmie „Krzyżacy” pada zdanie wielkiego mistrza: „Dlaczego ci, którzy po pogranicznych komandoriach siedzą tyle nieprawości czynią?”. Stanowi ono klucz do zrozumienia, dlaczego Sienkiewicz wybrał na miejsce akcji swej powieści właśnie Szczytno. Niewątpliwie słowo „komandoria” stanowi powtórzenie za Długoszem łacińskiego określenia komturstwa - „commendatorie”. My wiemy, że Długosz mylnie przypisał Szczytnu godność siedziby komturstwa, lecz Sienkiewicz tego nie wiedział i Szczytno, jako siedziba pogranicznej krzyżackiej komturii, czy też jak napisał w powieści „pogranicznej komandorii”, miało dla niego dostateczną rangę w krzyżackim państwie a przede wszystkim najlepsze położenie, aby stać się miejscem akcji „Krzyżaków”, gdyż najważniejszym dla Sienkiewicza był fakt, że Szczytno było ważnym krzyżackim zamkiem pogranicznym, co można było wykorzystać, opisując zawiłe losy bohaterów.

Sibold Lowe

Na czele zamku w Szczytnie, jak i całej prokuratorii szczycieńskiej, stał prokurator. Załogę zamku obok niego stanowili jeszcze „kompan” prokuratora, 1 lub 2 kolejnych rycerzy zakonnych, duchowny i pisarz. Tak jak i na innych zamkach byli tutaj również niżsi urzędnicy krzyżaccy, zajmujący się sprawami kuchni i piwnicy, rybołówstwa, myślistwa, gospodarki leśnej itd. Skład typowej obsady krzyżackiego zamku został więc w powieści Sienkiewicza przedstawiony dość wiernie. I tu się nasuwa pytanie, czy w takim wypadku istniała postać stanowiąca pierwowzór Zygfryda de Löwe, pomijając już to czy był on komturem czy tylko prokuratorem szczycieńskim? W 1360 roku w trakcie wystawiania na zamku w Szczytnie przez komtura elbląskiego Ortolfa von Trier przywileju lokacyjnego dla Bartnej Strony obecny był prokurator szczycieński Heinrich Murer. Trudno więc doszukiwać się w tym wypadku zbieżności z czarnym charakterem „Krzyżaków”. Jednak nieco później, w Święto Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny (2 lutego) 1381 roku wydano przywilej lokacyjny dla Gromu, który z niewiadomych dla historyków powodów wystawił komtur ostródzki Kuno von Liebenstein. Stało się to w obecności ówczesnego prokuratora szczycieńskiego, nazywającego się Sibold Lowe. Czyżby to był tylko przypadek, czy też Henryk Sienkiewicz, tworząc postać Zygfryda de Löwe, wiedział o istnieniu Sibolda Lowe jako krzyżackiego zarządcy Szczytna? Tego już najpewniej nie dowiemy się nigdy.

Sławomir Ambroziak