Jurand ze Spychowa to legendarny bohater literacki. Równie barwny jest życiorys aktora Andrzeja Szalawskiego, odtwarzającego tę postać
w filmie „Krzyżacy”.
Fikcja a rzeczywistość
Jurand ze Spychowa jest postacią fikcyjną. Jak pisze Marceli Kosman w książce „Na tropach bohaterów Krzyżaków”, Sienkiewicz zawarł motyw porwania rycerskiego dziecka w oparciu o informację, iż podczas procesu polsko – krzyżackiego w 1412 roku jeden z polskich rycerzy, Jan Kretkowski herbu Dołęga, złożył skargę, że Krzyżacy uwięzili w Brodnicy jego 12 – letniego syna, który pobierał tam nauki. Rycerz ten był kasztelanem rypińskim i brał udział w bitwie pod Grunwaldem. Na szczęście jego syn odzyskał wkrótce wolność. Jurandowej Danuśce Henryk Sienkiewicz przeznaczył inny los.
Legenda Juranda
Mimo swej fikcyjności Jurand jest chyba najlepiej kojarzoną przez Polaków postacią z „Krzyżaków”, obrosłą legendą i podziwem. Od imienia Juranda nazywane są nawet kluby sportowe. Istnieje na przykład zespół piłkarski Jurand Barciany. Równie barwną postacią co sam Jurand jest odtwarzający jego rolę w filmie „Krzyżacy” aktor Andrzej Szalawski.
Lektor
v
Andrzej Szalawski naprawdę nazywał się Andrzej Pluciński i urodził się 4 grudnia 1911 roku w Warszawie. W 1937 roku ukończył Państwowy Instytut Teatralny w Warszawie i występował przed wojną w teatrach w Poznaniu i we Lwowie. We wrześniu 1939 roku walczył jako podporucznik rezerwy w 26. pułku piechoty. Wraz ze swą jednostką bronił Lwowa aż do jego kapitulacji przed Armią Czerwoną w dniu 22 września. Po poddaniu Lwowa Szalawski nie podał bolszewikom informacji, że posiada stopień oficerski i dzięki temu uniknął niechybnej śmierci w katyńskich dołach. Pod sowiecką okupacją rozpoczął pracę w teatrze w Grodnie, gdzie wystawiano takie sztuki jak „Zemsta” i „Wesele Figara”, ale też sztuki ideologiczno – agitacyjne. Po napaści Niemiec na ZSRR, we wrześniu 1941 roku, Szalawski powrócił do Warszawy. Rozpoczął tam pracę jako polski lektor niemieckiej kroniki wojennej „Deutsche Wochenschau”. Czyli można byłoby uznać go za kolaboranta? Otóż niezupełnie.
Agent kontrwywiadu
Andrzej Szalawski pracował w charakterze lektora niemieckiej kroniki na polecenie kontrwywiadu Armii Krajowej. Do tej pracy konspiracyjnej wciągnął Szalawskiego jego znajomy Roman Niewiarowicz, który przyjął go do swej komórki kontrwywiadu Wydziału II Komendy Głównej AK Warszawa – Miasto. Szalawski przybrał konspiracyjny pseudonim „Florian”. Z biura „Deutsche Wochenschau” w Warszawie wykradł między innymi fotografie z egzekucji w Palmirach, z obozów jenieckich oraz z profanacji obiektów sakralnych. Informował kontrwywiad AK o zamiarach niemieckiej propagandy. Uczestniczył prawdopodobnie w rozpracowaniu niemieckiego agenta Józefa Straszauera vel Józefa Dadlera, prowadzącego kawiarnię „Za Kotarą”, którego historię wykorzystali ostatnio scenarzyści serialu telewizyjnego „Czas honoru”. W lipcu 1943 roku Szalawski za zgodą Armii Krajowej zrezygnował z zatrudnienia w „Deutsche Wochenschau”. Jednak praca w niemieckiej kronice miała mu przynieść w przyszłości wiele problemów.
Wyrok
Jeszcze w czasie okupacji Andrzeja Szalawskiego za współpracę z wrogiem spotkał ostracyzm środowiska aktorskiego. Wskutek tego po wojnie pracę znalazł dopiero w teatrze w Jeleniej Górze. W 1948 roku Szalawski, siedząc w kawiarni z żoną, nagle zbladł i powiedział: „Przed chwilą przy sąsiednim stoliku szeptali, że mnie aresztują. Poznałem po ruchu ust”. Rzeczywiście kilka dni później UB aresztowało Szalawskiego. Rozprawa sądowa odbyła się latem 1949 roku. W akcie oskarżenia zarzucono mu, że „idąc na rękę Państwa Niemieckiego wziął udział w nagraniu bliżej nieustalonej ilości niemieckich filmów zawierających w treści reportaże i sprawozdania z przebiegu aktualnych wydarzeń politycznych i wojskowych ujęte w myśl wskazań hitlerowsko-faszystowskiego Ministerstwa Propagandy”. Miał to być „planowy środek eksterminacji Narodu Polskiego zmierzający do osłabienia jego postawy moralnej i duchu oporu wobec okupanta”, Andrzej Szalawski zaś „występując w tych filmach jako wykonawca tekstu w języku polskim działał na szkodę Narodu Polskiego”. Prokurator żądał 5 lat pozbawienia wolności za „współpracę z hitlerowcami na niwie kultury i propagandy”. W toku rozprawy sądowej pojawiły się dowody świadczące na korzyść Szalawskiego. Nie przesłuchano jednak dwóch głównych świadków obrony, Kazimierza Moczarskiego i Romana Niewiarowicza, którzy mieli związek z konspiracyjną działalnością Szalawskiego. Moczarski działał w Biurze Propagandy Komendy Głównej AK a Niewiarowicz był bezpośrednim przełożonym Szalawskiego w konspiracji. W stosunku do Moczarskiego, który w tym czasie siedział za działalność w AK w jednej celi razem z Jurgenem Stroopem, co zaowocuje później książką „Rozmowy z katem”, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego oświadczyło, że „wobec toczącego się śledztwa i z nim związanych specjalnych okoliczności przebywający w więzieniu Kazimierz Moczarski nie może stawić się na rozprawie”. W odniesieniu do Niewiarowicza sąd nie wyraził zgody na jego przesłuchanie w Zakopanem, gdzie przebywał w sanatorium. Andrzeja Szalawskiego skazano na 3 lata więzienia i konfiskatę majątku. Sam aktor przyjął wyrok z zaskoczeniem, gdyż sądził, że z powodu przynależności do AK czeka go dwucyfrowy wyrok. W uzasadnieniu wyroku napisano, iż Szalawski został „nieświadomie wciągnięty we współpracę z hitlerowcami przez reakcyjne podziemie”.
Próby rehabilitacji
Z więzienia aktor wyszedł w 1952 roku. Mimo tego, że wrócił do aktorstwa i grał w „Krzyżakach”, „Wilczych echach”, „Ziemi obiecanej” czy „Znachorze”, nie odzyskał zaufania środowiska aktorskiego i powszechnie uznawano go za kolaboranta. W latach 60. Roman Niewiarowicz w oparciu o wojenne losy Szalawskiego napisał scenariusz pod tytułem „Lektor”. Do realizacji tego filmu przymierzał się Jerzy Passendorfer a Szalawski miał zagrać samego siebie. Cenzura jednak nie wyraziła zgody na powstanie tego filmu. Na początku lat 70. Niewiarowicz i Moczarski udali się ze sprawą Andrzeja Szalawskiego do prezesa ZASP Gustawa Holoubka, który przekazał ją do komisji weryfikacyjnej ZASP. Wskazana komisja postanowiła jednak, że nie zmieni decyzji do czasu przedstawienia przez Szalawskiego wyroku rehabilitującego. Ministerstwo Sprawiedliwości natomiast „nie znajdowało podstaw do wniesienia rewizji nadzwyczajnej” do wyroku z 1949 roku. Sprawa się więc zamknęła. Andrzej Szalawski zmarł 11 października 1986 roku w poczuciu niesłusznie oskarżonego i skazanego za kolaborację. Zupełnie inaczej ma się sprawa z Michałem Plucińskim, rodzonym bratem Andrzeja Szalawskiego, który również zagrał w „Krzyżakach” a wcześniej wystąpił w innym filmie związanym ze Szczytnem. Ale o tym za tydzień.
Sławomir Ambroziak
Wykorzystane źródła: Tomasz Zbigniew Zapert, Kara bez zbrodni (www.fokus.pl, dostęp 17.09.2010).