Brutalnie skatowany przez 27-letniego mieszkańca Szczytna ksiądz Lech Lachowicz nie żyje. Pierwszy i jak dotąd jedyny proboszcz parafii Św. Brata Alberta zmarł w olsztyńskim szpitalu w sobotnie przedpołudnie wskutek rozległych obrażeń głowy.
BRUTALNY ATAK
Przypomnijmy. W niedzielę 3 listopada po wieczornej mszy na teren plebanii przy kościele pod wezwaniem Św. Brata Alberta wtargnął 27-letni Szymon K., mieszkaniec Szczytna. Mężczyzna miał przy sobie metalowy toporek oraz kanister z benzyną. Po wybiciu szyby w drzwiach dostał się do wnętrza, gdzie brutalnie zaatakował proboszcza parafii, 72-letniego księdza Lecha Lachowicza, zadając mu liczne ciosy w głowę. Świadkiem zdarzenia była przebywająca na plebanii kobieta, wolontariuszka jednej z fundacji pro-life, z którą ksiądz współpracował. Najpierw ściągnęła na siebie uwagę napastnika, po czym użyła wobec niego gazu pieprzowego. To spłoszyło agresora, który uciekł. W międzyczasie kobieta wezwała policję oraz pogotowie. Nieprzytomny proboszcz trafił najpierw do szpitala w Szczytnie, a następnie został przetransportowany do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Podejrzany o dokonanie ataku na księdza 27-latek został zatrzymany przez policjantów w poniedziałek 4 listopada rano.
KSIĄDZ Z KRESOWĄ DUSZĄ
Stan proboszcza lekarze od początku określali jako krytyczny, jednak zarówno parafianie, jak i wielu mieszkańców Szczytna do końca wierzyło, że duchowny przeżyje.