Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Klaudiusz Woźniak ma zastrzeżenia do sposobu, w jaki miasto dofinansowuje kluby sportowe. Samorząd co prawda przekazuje im środki, ale zaraz część z nich odbiera, poprzez żądanie opłat za korzystanie z miejskich obiektów.

Kto daje i zabiera...

MUSZĄ PŁACIĆ ZA OBIEKTY

Finansowanie sportu w mieście zawsze wywoływało i wywołuje emocje, co widać szczególnie przy okazji podziału dotacji dla stowarzyszeń zajmujących się szkoleniem młodzieży. Wątpliwości dotyczą też innych spraw z tym związanych. Wyraża je wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Klaudiusz Woźniak. Powołując się na docierające do niego skargi klubów, zauważa, że środki przekazywane im przez samorząd w praktyce w całości wracają do miejskiej kasy w postaci opłat za korzystanie z obiektów sportowych. - W ten sposób nie pozostawia się im pieniędzy na inne działania, takie jak opłacenie instruktora czy zakup strojów dla młodzieży – mówi Woźniak. Jego zdaniem miasto powinno wyjść klubom naprzeciw i znaleźć sposób, by ulżyć w tej sytuacji. Podobne zdanie ma radna Zofia Głodzik. - W innych miastach podobnej wielkości zwalnia się z opłat. To nie jest tak, że nie można tym klubom ulżyć – mówi.

Z takim stanowiskiem nie zgadza się burmistrz Danuta Górska.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.