Wciąż nie ma końca sporu pomiędzy gminą Jedwabno a parafią w sprawie przykościelnego ogrodzenia. Obie strony nadal nie zawarły sądowej ugody, tymczasem w ubiegłym tygodniu sytuacji na miejscu przyglądał się wyznaczony przez sąd biegły. Wszystko wskazuje więc na to, że budzący wśród lokalnej społeczności skrajne emocje konflikt zakończy się dopiero po wyborach samorządowych.

Kto zakończy konflikt?

ROZEBRAĆ LUB ZAMIENIĆ

Spór na linii wójt Budny – parafia ciągnie się już od kilku lat. Przypomnijmy, że chodzi o zbudowany w 2001 roku przykościelny mur. Według wyliczeń, na które powołuje się włodarz, nachodzi on na drogę gminną prowadzącą na cmentarz. To, zdaniem Włodzimierza Budnego, stwarza poważne zagrożenie dla wiernych wracających z mszy oraz osób udających się na miejscową nekropolię.

- Mieszkam w pobliżu i widzę, co się tam dzieje. W końcu jakiś kierowca popełni błąd i dojdzie do nieszczęścia, a wtedy odpowiedzialność spadnie na mnie – mówi wójt. Dlatego w połowie ubiegłego roku zażądał od proboszcza Józefa Misiaka rozebrania muru. Wcześniej jednak zaproponował rozwiązanie kompromisowe – zamianę gruntu zajętego przez ogrodzenie na teren należący do parafii, a znajdujący się wzdłuż drogi. Kilka razy interweniował w tej sprawie nawet w olsztyńskiej Kurii, ale nie doczekał się reakcji ze strony księdza. Wobec tego wcielił swoje wcześniejsze zapowiedzi w życie i kilka miesięcy temu wystąpił przeciw parafii na drogę sądową.

UGODA TYLKO PRZED SĄDEM

Sprawa jednak coraz bardziej się przeciąga. Sąd dał obu stronom czas na zawarcie ugody, ale dotąd nie doszły one do porozumienia. Z urzędu powołany został też biegły, który ma wydać w tej sprawie opinię. Przyjechał on do Jedwabna w ubiegły piątek, by na miejscu zorientować się w sytuacji. W czasie jego wizyty obecni byli także wójt Budny oraz pełnomocnik parafii, mecenas Janusz Romański. Wymiana zdań pomiędzy stronami konfliktu wskazywała, że do porozumienia wciąż daleko. Włodarz gminy nie widzi już szans na jakiekolwiek polubowne rozstrzygnięcie.

- Sprawy poszły za daleko. Nie ma innej możliwości, jak tylko zakończenie sprawy w sądzie – mówi. Sporną kwestią wciąż pozostaje to, kto uiści koszty sądowe oraz geodezyjne całego postępowania. Budny podkreśla, że tymi ostatnimi jest skłonny podzielić się z parafią po równo. Pełnomocnik księdza Misiaka nie daje jednak jednoznacznej odpowiedzi, czy jego mocodawca zgodzi się na takie rozwiązanie.

- Jesteśmy skłonni pokryć koszty sądowe, natomiast nad geodezyjnymi jeszcze pomyślimy – mówi Janusz Romański. W obu przypadkach w grę wchodzą kwoty rzędu kilku tysięcy złotych.

CO NA TO KANDYDACI?

Wszystko wskazuje na to, że ciągnący się od lat i bulwersujący mieszkańców spór znajdzie swój sądowy finał dopiero po wyborach samorządowych. Tymczasem rywale Włodzimierza Budnego w batalii o fotel wójta gminy deklarują chęć szybkiego porozumienia pomiędzy samorządem a parafią. Bożena Harbaszewska podkreśla nawet, że jeśli zostanie wybrana, będzie to dla niej priorytetowa sprawa.

- Skoro sporny teren należy do gminy, to jeśli jest to zgodne z prawem powinna go ona przekazać parafii w darowiźnie – uważa kandydatka na stanowisko wójta, dodając, że leży to w interesie społecznym, bo ogrodzenie służy przecież mieszkańcom. Także blisko związany z miejscową parafią Szczepan Worobiej zapowiada, że jeśli wygra, sprawa zostanie bardzo szybko doprowadzona do końca.

- Natychmiast załatwimy wszystko polubownie, po równo dzieląc się kosztami postępowania. Zresztą ksiądz już od dawna tego chce – twierdzi Worobiej. Istniejący konflikt określa mianem „wydumanego” przez obecnego wójta. Nie wyklucza, że w przypadku swojej wygranej będzie dążył do tego, by to Budny pokrył koszty całej sprawy, bo w przeciwnym razie spadną one i tak na mieszkańców, którzy są zarówno podatnikami, jak i parafianami. Z kolei inny kandydat, Krzysztof Otulakowski zwraca uwagę na to, że spór pomiędzy gminą i parafią jest przykładem całkowitego niezrozumienia potrzeb mieszkańców.

- W moim przekonaniu to próba odwrócenia naszej uwagi od spraw naprawdę ważnych w gminie – uważa Krzysztof Otulakowski.

(ew), (o)/fot. A. Olszewski