W Wielkanoc 1990 r. ukazał się pierwszy numer „Kurka Mazurskiego”. Gazeta, która powstała na fali ustrojowych przemian, na krótko przed pierwszymi wolnymi wyborami samorządowymi w Polsce, na stałe wpisała się w życie miasta i powiatu. Jesteśmy z Wami, drodzy Czytelnicy, już trzydzieści lat, niezmiennie informując o tym, co ważne, ciekawe, a czasem bulwersujące dla naszej małej, lokalnej wspólnoty.

Pierwszy numer „Kurka” ukazał się na Wielkanoc 1990 r. w liczbie 300 egzemplarzy

NA FALI PRZEMIAN

Czy zespołowi redagującemu pierwszy numer „Kurka Mazurskiego” śniło się, że ta skromna, przypominająca na początku podziemne periodyki z okresu stanu wojennego, gazeta doczeka się swojego 30-lecia? Wątpię. Zapewne jego członkowie nie wybiegali tak daleko w przyszłość.

Był kwiecień 1990 r., zaledwie kilka dni po oficjalnym zniesieniu cenzury, kiedy to zespół w składzie: Elżbieta Minksztyn, Marek Plitt, Elżbieta i Andrzej Olszewscy wypuścili w świat pierwsze wydanie „Kurka” w liczbie 300 egzemplarzy. Gazeta na samym początku miała na celu prezentację solidarnościowych kandydatów w nadchodzących wyborach samorządowych. Niewielu z tych, którzy wtedy brali ją do ręki, spodziewało się, że wkrótce na stałe wpisze się w życie Szczytna i okolic. Nikomu wtedy nie przeszkadzały niedostatki techniczne, skromna szata graficzna, bo bardziej niż forma, liczyła się treść – wolna od propagandowej nowomowy, dotykająca najbliższych, lokalnych spraw mieszkańców. W tym, przez lata, tkwił sekret „Kurka”. W czasach PRL-u, jeśli o Szczytnie pojawiały się jakiekolwiek wzmianki w prasie, to tylko w regionalnej i tylko te wygładzone, zgodne z linią partii.

DROGA DO NIEZALEŻNOŚCI

Nasza gazeta, po swoim „związkowym” okresie, po kilku latach weszła w etap samorządowy, „miejski”. Wtedy to, już po wyborach, „Solidarność” podjęła decyzję o przekazaniu tytułu samorządowi miejskiemu, a siedzibą redakcji stał się Miejski Dom Kultury, będący przez cztery lata wydawcą „Kurka”. W tamtym czasie pismo redagował początkowo tylko Marek Plitt, do którego po kilku miesiącach dołączył Andrzej Olszewski. Etap „miejski” okazał się tymczasowy i nie dawał wcale pewności, czy kolejna ekipa rządząca w ratuszu, obawiając się krytyki, nie zrobi zamachu na niezależność gazety. Czas pokazał, że nie były to bezzasadne obawy. Dlatego przełomowa dla dalszych losów „Kurka” okazała się decyzja o powołaniu w kwietniu 1994 r. prywatnej spółki „Ka – eM” wydającej gazetę. Utworzyli ją pracownicy redakcji. Zamiar się powiódł, w dużej mierze dzięki przytomności i wyobraźni ówczesnych władz miasta z burmistrzem Pawłem Bielinowiczem na czele. Andrzej Olszewski konieczność powołania spółki uzasadniał tak: Wiedzieliśmy, że w gronie samorządowców zaczynamy mieć coraz więcej przeciwników, którzy, gdyby tylko mogli, rozpędziliby nas na cztery wiatry.

MIEJSCA I LUDZIE

Przez pierwsze siedem lat „Kurek” ukazywał się jako dwutygodnik, by w 1998 r. stać się tygodnikiem. W takiej formule funkcjonuje do dziś. Wkrótce też redakcja musiała się wynieść z MDK-u. Była to reakcja ówczesnych władz miasta na krytyczne artykuły. Kolejną siedzibą redakcji był przedwojenny „dom Żugajów” na pl. Juranda, a w 2008 r. przenieśliśmy się do zakupionego na potrzeby redakcji lokalu na ul. Ogrodowej, w którym do dziś mamy swoją siedzibę.

Na przestrzeni lat zmieniał się zespół redagujący „Kurka”. Z tego pierwszego składu, nie żyją już Elżbieta Minksztyn i nieodżałowany Marek Plitt, którego pożegnaliśmy dwa lata temu. Postać nietuzinkowa, która odcisnęła na gazecie swoje indywidualne piętno. Bystry obserwator, obdarzony swoistym poczuciem humoru autor kultowej „Kroniki prowincjonalnej” potrafił jak nikt inny wyłapywać absurdy i śmiesznostki naszego lokalnego światka. Prowincjonalne sprawy przedstawił z dystansem, ale i swego rodzaju czułością.

„Kurek” to też liczne grono stałych współpracowników, którzy przez te trzy dekady współtworzyli gazetę, wzbogacając ją i nadając jej różnorodność. Do dziś, w gronie tych najwierniejszych, o najdłuższym stażu, pozostają z nami: Grażyna Saj – Klocek, Zbigniew Dobkowski, Kazimierz Napiórkowski i Grzegorz Pietrzyk.

JUBILEUSZ W NIEŁATWYM CZASIE

Naszym głównym celem w ciągu tych trzydziestu lat było dostarczanie mieszkańcom rzetelnych informacji na temat funkcjonowania lokalnego samorządu oraz tego, co ważne, a czasem bulwersujące w życiu naszej małej, lokalnej społeczności. Przez ten czas uważnie patrzyliśmy na ręce władzy i obiecujemy, że nadal będziemy to robić.

Nowe czasy niosą dla nas, dziennikarzy, nowe wyzwania. Dziś właściwie każdy, kto ma telefon, może być reporterem. Za sprawą powszechnego dostępu do internetu i mediów społecznościowych informacje przenoszą się lotem błyskawicy. Coraz głośniej mówi się o kryzysie tradycyjnej, papierowej prasy, co widać nie tylko na przykładzie gazet lokalnych, ale i tytułów regionalnych czy ogólnopolskich, których nakłady spadają w zastraszającym tempie.

Obecna sytuacja, kryzys wywołany epidemią koronawirusa, niezbyt sprzyja rocznicowym wspominkom. Podobnie jak wielu przedsiębiorców, zastanawiamy się, jak przetrwać ten trudny czas. Wiemy jednak, że wciąż mamy grono wiernych Czytelników, którzy co tydzień czekają na nowy numer „Kurka”. To dodaje nam sił i wiary, że to, co robimy, ma sens. Dlatego, drodzy Czytelnicy, bądźcie z nami! Od Was, od Waszych decyzji zależy, czy przetrwamy, czy doczekamy kolejnych jubileuszy, tym razem w lepszych niż dziś nastrojach.

Ewa Kułakowska