Hafty, koronki, wycinanki, ozdoby z bibuły, ceramika - to tylko niewielka część wytworów sztuki ludowej, które można oglądać na wieży ratuszowej. Plony swojej pracy zaprezentowali głównie twórcy z terenu sśsiedniej Kurpiowszczyzny.

Kurpie na Mazurach

ZNAJOMI Z JARMARKU

Muzeum Mazurskie od dawna promuje sztukę ludową regionu, o czym świadczą choćby organizowane od kilku lat w czasie wakacji jarmarki, podczas których można nie tylko podziwiać efekty pracy twórców, ale i podglądać ich w trakcie tworzenia. Teraz wielu z nich zaprezentowało swój dorobek na wystawie na wieży miejskiego ratusza. Ekspozycja zatytułowana "Mazurskie prezentacje" ukazuje współczesną sztukę i rzemiosło inspirowane tradycjami regionalnego rękodzieła. Na wieży można oglądać m.in. koronki, hafty, wycinanki z papieru, wyroby wikliniarskie, rzeźby oraz ceramikę. Swoim dorobkiem w Szczytnie pochwaliło się ponad 20 twórców nie tylko z terenu naszego powiatu, ale także rejonów sąsiednich, takich jak Kadzidło, Kętrzyn, Łyse czy Prejłowo. Ziemię Szczycieńską reprezentowali: Elżbieta Kasznia, Irena Kaczmarczyk i Anna Rosenow z Rozogów, Maria Ciurakowska z Wesołowa, Małgorzata Hirsch z Wielbarka, Alina i Stanisław Deptułowie ze Szczytna oraz członkowie Rejonowego Koła Pszczelarzy. Nieco mylący tytuł ekspozycji wyjaśniała podczas wernisażu (12 maja) kierownik Muzeum Mazurskiego Monika Ostaszewska-Symonowicz. Podkreślała, że tradycyjny folklor mazurski zanikał już w połowie XIX wieku na skutek rozwoju cywilizacyjnego i postępującej specjalizacji gospodarki. Nic więc dziwnego, że jego miejsce zajęła twórczość mieszkańców Kurpiowszczyzny.

- Cieszmy się, że jest sąsiadujący z naszym region, który może się pochwalić twórcami charakteryzującymi się tak wielką starannością, cierpliwością i rzetelnością - mówiła Monika Ostaszewska-Symonowicz.

RODZINNE TRADYCJE

Autorzy prac w większości kultywują rodzinne tradycje. Czesława Kaczyńska z Dylewa w gminie Kadzidło robienia wycinanek z papieru uczyła się od babci.

- Jako dziecko podpatrywałam dorosłych, a potem sama próbowałam swoich sił - opowiada pani Czesława, która oprócz wycinanek zaprezentowała także hafty, koronki, ozdoby z bibuły oraz stroje ozdobione regionalnymi motywami.

Sztuka ludowa na Kurpiach dawniej spełniała konkretne zadania.

- Nasz region był bardzo biedny, dlatego wycinanki służyły do wystroju mieszkań. Po pobieleniu izby, zawieszało się je na ścianach, żeby dom stał się bardziej kolorowy - wspomina pani Czesława.

Według niej moda na folklor powraca i zapotrzebowanie na sztukę ludową wzrasta, bo współczesnym ludziom znudziła się już nowoczesność. Ważne jest także przekazywanie tradycji następnym pokoleniom.

- Nawet jeśli nauczy się tego dwie czy trzy osoby, to i tak będzie to miało sens - podkreśla artystka.

Spore zaciekawienie wśród oglądających wystawę, wzbudziły obrazy niciane Wojciecha Sokołowskiego z Klonu. Powstają one, jak sama nazwa wskazuje z nici, które nawija się na szpilki wbite na drewnianą listewkę. Zwiedzający byli pod wrażeniem wielkiej precyzji i staranności wykonania obrazów. Twórca zdradził, że technikę podpatrzył w... wojsku. Wzory i motywy jednak wymyśla sam.

(łuk)

2006.05.17