Lud puszczański czuje się na Mazurach coraz lepiej i coraz chętniej prezentuje swoją tradycję, o czym świadczy chociażby frekwencja podczas dorocznego Dnia Kultury Kurpiowskiej. Słabość do folkloru okazali też politycy, którzy w przededniu wyborów parlamentarnych ochoczo przybyli do emdekowskiej sali.

Kurpie z politykami w tle

WIERNI TRADYCJI

Głównym punktem obchodów Dni Kultury Kurpiowskiej (24 września) był koncert w sali widowiskowej MDK. Odbywająca się już po raz piąty impreza przyciągnęła rzeszę widzów. Najwyraźniej bezpowrotnie minęły czasy, kiedy kurpiowskie pochodzenie było wstydliwie skrywane. Słynne już słowa, wypisane przed laty na ścianie szczycieńskiego dworca PKS - "Witaj Kurpiu na Mazurach", które są hasłem imprezy, zatraciły chyba na dobre swój podszyty ironią wydźwięk.

SŁABOŚĆ DO FOLKLORU

Nieoczekiwanie swoją słabość do kurpiowskiego folkloru okazali także politycy wszystkich niemal opcji. Przyznać trzeba jednak, że przeważali ci związani z lewicą. Na widowni zasiedli m.in. marszałek województwa Andrzej Ryński, senator Janusz Lorenz, poseł Tadeusz Iwiński. Na szczęście obyło się bez dłuższych politycznych wystąpień - impreza odbywała się dzień przed wyborami parlamentarnymi, kiedy obowiązywała cisza wyborcza. W rolę konferansjerów wcielili się nowi szefowie szczycieńskiego oddziału Związku Kurpiów, prezes Gabriela Woźniak i wiceprezes Adam Żywica.

TAŃCE, ŚPIEWY, GADKI

Wkrótce scenę opanowały zespoły folklorystyczne, które tańcem, śpiewem i dowcipnymi gadkami bawiły publiczność. Najpierw wystąpił zespół "Okarynka" skupiający dzieci z SP 6 w Szczytnie. Po nich zagrała kapela "Kurpianka". Z bardzo serdecznym przyjęciem spotkały się dzieci z zespołu "Burśtynki" działającego przy SP w Klonie. Największe brawa zebrał Szymon Kozikowski, którego popisy wokalne mogły wprawić w kompleksy niejednego dorosłego wykonawcę. Gwiazdą wieczoru był utytułowany zespół folklorystyczny "Kurpianka - Cepelia" z Kadzidła. Istnieje on od 1947 roku i ma na koncie sporo występów poza granicami naszego kraju. Artyści ubrani w tradycyjne, kurpiowskie stroje, udowodnili widzom, że Kurpie to lud nie tylko bitny i niepokorny, ale przede wszystkim skory do zabawy. Publiczność obejrzała najbardziej charakterystyczne dla regionu tańce oraz wysłuchała często zapomnianych już pieśni obrzędowych. Po zakończeniu części artystycznej odbyła się degustacja kurpiowskich dań.

- Tegoroczne obchody miały bogatszy program w porównaniu do lat ubiegłych. Cieszy nas, że w organizację imprezy włączył się cały powiat szczycieński. Świadczy to o tym, że kultura kurpiowska się rozwija - mówi prezes Związku Kurpiów w Ostrołęce Mirosław Grzyb.

KRAJOBRAZ PO ROZŁAMIE

Kilka miesięcy temu w szczycieńskim oddziale doszło do podziału. Jego dotychczasowa prezes Irena Mossakowska wraz z grupą członków założyła Stowarzyszenie "Kurpie w Szczytnie", które postanowiło uniezależnić się od ostrołęckiej centrali. Na tym tle doszło do konfliktu między dwoma organizacjami. Poszło głównie o kurpiowskie imprezy, które odbywały się w Szczytnie. Miasto wraz ze starostwem odmówiło dotacji na ich organizowanie nowemu stowarzyszeniu, a przyznało Związkowi Kurpiów, choć jego prezes, jak mówi Irena Mossakowska, deklarował początkowo, że przekaże pieniądze kierowanej przez nią organizacji. Na sobotnim koncercie zabrakło Ireny Mossakowskiej.

- Dostałam zaproszenie, ale nie mogłam być obecna - mówi.

Nie ukrywa jednak, że w związku z zaistniałą sytuacją odczuwa duży niesmak i nie ma ochoty na współpracę z konkurencyjną organizacją.

- Podcięto nam skrzydła. Mamy jednak zamiar działać dalej. Nie chcemy na razie wymyślać nowych imprez, żeby kultura kurpiowska nie znudziła się mieszkańcom Szczytna - mówi pani Irena.

(łuk)

2005.09.28