Tytuł felietonu to oficjalne, poważne określenie używania wszelakich zagadek. Takich, przy których można sobie połamać wewnętrzne fragmenty głowy - te, które odpowiadają za wiedzę i inteligencję. Tytułowy zwrot wydaje mi się dość zabawny. Jeszcze fajniej brzmi nazwa zespołu owych trudnych zadań z dziedziny rozrywki - łamigłówki.
Podstawową formą łamania głowy jest zwyczajna, prosta zagadka. Już przed wiekami pojawiły się one w mitologii, a także w przekazach kultury ludowej. Z literatury epoki średniowiecza, a zwłaszcza późniejszej, z czasów baroku znamy wierszowane utwory zawierające część pytajną, a następnie wyjaśnienie zagadki. Nazywamy tę twórczość enigmatami. Ale cofnijmy się w czasie. Przypomnijmy Sfinks. Potwora płci żeńskiej znanego z mitologii greckiej. Sfinks pilnowała dostępu do Teb. Podróżnym zadawała do rozwiązania zagadkę. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytanie, a wówczas Sfinks pożerała delikwenta. Aż wreszcie zagadkę rozwiązał Edyp. Wtedy Sfinks rzuciła się w przepaść. A owa najstarsza ze znanych nam zagadek brzmiała następująco: - jakie stworzenie rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech? Dzisiaj odpowiedź znamy wszyscy.
We współczesnej literaturze także zdrzają się zagadki.