Zbigniew Łuński, maratończyk z Mrągowa, już kilka razy obiegł kulę ziemską dookoła. Po drodze "zahaczył" o Szczytno, został członkiem miejscowego AKB i obecnie reprezentuje barwy naszego miasta.
Urodzony w 1952 roku, żołnierz zawodowy, obecnie na emeryturze. W swojej karierze biegacza długodystansowego ustanowił kilka swoistych rekordów: zaliczył 118 maratonów, 17 supermaratonów (100 km) i 2 biegi na dystansie 80 km, a pomiędzy - całą masę biegów tzw. krótkich (półmaratonów). Najlepszy czas w maratonie - Gorzów Wielkopolski (1986 r.) - 2:30:52, w supermaratonie - Kalisz (1989) - 6:49:11 (do dziś niepobity rekord w kat. wiekowej).
Największe uznanie wzbudza fakt, że Zbyszek większość supermaratonów pobiegł poniżej 7 godzin, co jest ewenementem w skali światowej.
Ten skromny człowiek zapytany o sukcesy oznajmia, że wygrał Maraton Juranda w 1986 roku (dodam, że jako chyba jedyny przebiegł je wszystkie); zajął drugie miejsce w supermaratonie w Kaliszu - 1987 r.; czwarte w supermaratonie światowym w Szwajcarii - 1992 r., piąte w supermaratonie Mistrzostw Europy w Holandii - 1993 r. i piąte w supermataronie Mistrzostw Europy Weteranów w Atenach (Grecja) - 1994 r.
Znając Zbyszka wiem, że nie wyliczył wielu, wielu sukcesów, które w swej bogatej karierze osiągnął, o czym może świadczyć fakt, że z zawodach rzadko omija podium. Przy takich osiągnięciach nie sposób zapytać o trening (nie radzę naśladować). Zbyszek w najcięższej fazie przygotowań do superważnych zawodów biega po ok. 280 km tygodniowo (40 dziennie). Przy takim wysiłku o wydolność organizmu i jego prawidłowe funkcjonowanie musi dbać sztab lekarzy.
Zaprzyjaźnieni maratończycy mówią o nim "Lanos", co w języku Wschodu znaczy "pokonać przestrzeń". Czy podoba mu się ten przydomek?
- Prawdą jest, że obiegłem kilka razy kulę ziemską i jestem w połowie drogi na księżyc, ale prawdziwa przestrzeń jest nieosiągalna, a więc i tytuł nierealny.
Te kilka słów o biegaczu z Mrągowa piszę nie bez przyczyny. Zbyszek od dawna sympatyzuje ze szczycieńskimi maratończykami, wyjeżdża z nami na wspólne zawody, a od stycznia, po złożeniu deklaracji, został członkiem Amatorskiego Klubu Biegacza w Szczytnie.
Krzysztof Wilczek
Od redakcji:
Autor jest prezesem AKB Szczytno
2004.06.02