Odwiedziłam Żywkowo słynną bocianią wieś, którą okrzyknięto Bocianią Stolicą Polski.
Zawiodły mnie tam drogi mazursko-warmińskie wijące się pośród łanów rzepaku i łąk. Żółto-zielone kobierce wprost zachwycały, a majówka sprzyjała wyprawie na łono natury. Piękna pogoda gwarantowała spotkanie z bocianami. Ptaki mnie nie rozczarowały, grzecznie w gniazdach siedziały i radosnym klekotaniem wszystkich turystów witały. Wiedząc, że są obserwowane prezentowały swoje dostojeństwo różnorodnie. Niektóre kołowały, inne po łąkach i polach spacerowały. Jak wieść gminna niesie sława bocianiej wioski związana jest z pasją pana Władysława Andrejewa. Ten miłośnik bocianów na wszelkie możliwe sposoby propagował ptaki, które każdej wiosny pojawiały się wijąc gniazda na drzewach, słupach i dachach. Ich liczebność była tak imponująca, że nawet telewizja pokazując Bocianią Wioskę obwieszczała początek wiosny datowany przylotem bocianów. Zaczęto też prowadzić statystykę i tu posługując się ściągawką zdradzę następujące dane. Otóż w 2020 r. wiosna zaczęła się w Żywkowie 14 marca bowiem tego dnia przyleciał pierwszy bocian. W sumie we wspomnianym roku w Żywkowie było 44 pary, które doczekały się 75 młodych. W roku 2021 pierwszy bocian przyleciał 23 marca i również odnotowano 44 pary, ale liczba młodych to 57 sztuk. Z tych statystyk wynika, że zawsze bociany miesiąc marzec wybierają na powrót do gniazda. Dla ciekawości podam, że bociany przywiązują się do gniazd i do tych gniazd wracają, natomiast jeśli w danym gnieździe pojawi się poprzedni partner lub partnerka nie protestują i nadal są razem. Bardzo mnie to zdziwiło, bo byłam przekonana, że ptaki łącząc się w pary przywiązują się do siebie wzajemnie, a tu takie odkrycie, że ich miłość to nie partner lecz... gniazdo. Poczynania bocianów można podziwiać z wieży widokowej administrowanej przez Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, a wejściówka kosztuje tylko 4zł. W Żywkowie na każdego turystę czeka moc atrakcji np. Izba bociania, którą utworzył właśnie pan Władysław Andrejew. Obecnie prowadzona przez panią Annę Andrejew ponieważ pasjonat na ukochane ptaki patrzy już z nieba, a pani Anna kontynuuje pasję zmarłego małżonka. W tym miejscu muszę wyznać, że odwiedzając Izbę bocianią zdradziłam pani Ani Andrejew, że jestem koleżanką jej córki Marii Kudraj. Pani Anna z radości mnie do siebie przytuliła i już wiem po kim moja koleżanka Marysia jest taka serdeczna i miła. Spieszę z krótkim wyjaśnieniem, otóż pracując w „Społem" miałam okazję gościć w Gabinecie Wspomnień koleżankę z pracy Marię Kudraj. Spacerowałyśmy też po Szczytnie i mieszkającej w Olsztynie koleżance pokazałam nasze miasto i ciekawostki. Wówczas Maria powiedziała, że zapewne świetnie dogadałabym się z jej mamą, która po śmierci taty prowadzi Bocianią Izbę. Wówczas aż przystanęłam z wrażenia, bo planowałam wyprawę do Żywkowa, ale nie miałam pojęcia, że moją koleżankę „przyniosły" do Żywkowa bociany. Piękna historia zatoczyła krąg. Inne atrakcje to wędrówka bocianią ścieżką edukacyjną lub wyprawa do kamienia o niezwykłej mocy. Koniecznie trzeba też odwiedzić pracownię ludowej artystki pani Bożeny Dupira i zakupić przepiękne ręcznie malowane pamiątki. Żywkowo to wprawdzie wieś w województwie warmińsko-mazurskim, ale wybierając się tam należy pamiętać, że granica z Rosją tuż tuż i straż graniczna czuwa i kontroluje więc wypada mieć ze sobą dowód. Wyprawę polecam każdemu bowiem łany i bociany czekają i niepodzielne panowanie wiosny ogłaszają.
Grażyna Saj-Klocek