Od początku roku nie funkcjonuje już pogotowie ratunkowe. Zastąpiło je ratownictwo medyczne, a miejsce lekarzy w karetkach zajęli wykwalifikowani ratownicy, którzy są przygotowani do niesienia pomocy w przypadkach bezpośredniego zagrożenia życia. W związku ze zmianami zespoły do tego przygotowane funkcjonować mają również w mniejszych miejscowościach. Karetki wraz z załogą doczekał się Pasym.
RATOWNICY OD RATOWANIA, LEKARZE OD LECZENIA
Wprowadzone właśnie zmiany podczas ostatniej grudniowej sesji przedstawiał radnym gminy Pasym dyrektor szpitala w Szczytnie Marek Michniewicz. W drugim mieście powiatu już od 1 grudnia funkcjonuje karetka. Jej załogę stanowi tzw. zespół podstawowy, czyli dwóch ratowników medycznych, bądź jedna pielęgniarka oraz kierowca. Pełnią oni dyżur przez całą dobę w siedzibie ośrodka zdrowia. Karetka zabezpiecza teren czterech gmin - Pasymia oraz części gmin Jedwabno, Dźwierzuty oraz leżącej poza naszym powiatem gminy Barczewo. Taki zasięg jej działania określa plan stworzony w Urzędzie Wojewódzkim. Jak wyjaśniał dyrektor Michniewicz, granice powiatów nie mają tu znaczenia, ponieważ liczy się czas dojazdu do zdarzenia - maksymalnie wynosi on 20 minut. Oprócz zespołów podstawowych rozlokowanych w mniejszych miejscowościach, funkcjonują także zespoły specjalistyczne dyżurujące w miastach powiatowych. Wprowadzone z początkiem roku zmiany oznaczają, że miejsce lekarzy w karetkach zajęli ratownicy medyczni. Są oni przygotowani do tego, by nieść pomoc w przypadkach bezpośredniego zagrożenia życia.
- Wszystkie pozostałe zadania należą do lekarzy rodzinnych - tłumaczył Marek Michniewicz. Teraz, jak mówił, wszelkie wizyty domowe u osób np. przewlekle chorych i wymagających leczenia, a nie ratowania życia należy załatwiać przez POZ-y, mające w zakresie swoich obowiązków także pomoc wyjazdową.
- Lekarze rodzinni muszą mieć świadomość, że ich zadań nikt nie wykona i będą musieli wziąć się do roboty - podkreślał Marek Michniewicz.
PYTANIA RADNYCH
Dyrektor odpowiadał też na pytania radnych dotyczące szczegółów funkcjonowania nowego systemu. Chcieli oni wiedzieć, jak wzywać karetkę. W tym celu należy dzwonić pod numer 999 albo 112. O tym, czy karetka zostanie skierowana w dane miejsce, decyduje dyspozytor. W razie wątpliwości kontaktuje się on z wojewódzkim koordynatorem medycznym dyżurującym w Olsztynie. Do niego należy ostatnie słowo. Radni pytali też o to, czy za nieuzasadnione wyjazdy trzeba będzie płacić. Dyrektor Michniewicz zapewniał, że taka odpłatność nie jest przewidywana. Zaapelował przy tym, żeby nie nadużywać karetek służących przede wszystkim do ratowania życia i nie wzywać ich do mniej groźnych stanów. Pasymscy radni chcieli również wiedzieć, co robić w przypadku, gdy lekarz rodzinny odmówi przyjazdu, lub, co się zdarza, każe czekać na siebie kilka godzin.
- W takich sytuacjach trzeba zadzwonić do Rzecznika Praw Pacjenta. Jedna, dwie takie sprawy, a lekarzowi grozi nawet rozwiązanie umowy na świadczenie pomocy wyjazdowej - mówił dyrektor Michniewicz.
KARETKA SIĘ SPRAWDZA
Podczas sesji szef szpitala podkreślał operatywność władz Pasymia, którym udało się uruchomić karetkę już od 1 grudnia. Burmistrz Bernard Mius monitował w tej sprawie w Urzędzie Wojewódzkim, zapewniając załodze lokum w miejscowym ośrodku zdrowia.
- Prowadziłem intensywne rozmowy, słałem pisma, bo miałem świadomość, że równie dobrze ta karetka mogła trafić w inne miejsce - mówi burmistrz.
W Pasymiu leżącym przy drodze krajowej nr 53, na której dochodzi do wielu wypadków, zespół ratownictwa jest bardzo potrzebny.
- Karetka naprawdę się u nas sprawdza, ma dużo wyjazdów. Oprócz tego służy ona do zabezpieczania organizowanych w mieście i okolicy imprez - mówi Bernard Mius.
SZCZYTNO NAJSŁABIEJ ZABEZPIECZONE
Pasym zyskał odpowiednie zabezpieczenie medyczne, nie można natomiast tego samego powiedzieć o Szczytnie. W opinii Marka Michniewicza, jedna karetka specjalistyczna w siedzibie powiatu to za mało.
- Ma ona największy obszar działania, obejmujący ponad 30 tysięcy mieszkańców - mówi dyrektor, wskazując, że autorzy planu rozmieszczenia zespołów specjalistycznych wzięli pod uwagę tylko czas dojazdu do zdarzenia, zapominając o gęstości zaludnienia i liczbie zgłoszeń na danym terenie.
- Będę monitował do wojewody, żeby zmienić sytuację w Szczytnie - zapowiada Marek Michniewicz.
Ewa Kułakowska/Fot. M.J.Plitt