"Dwa oblicza kolonii" - fakty a nie opinie
Tytuł artykułu ("KM" nr 27 z dnia 9 lipca 2003 r.) dotyczącego pobytu w naszym mieście dzieci z Wileńszczyzny - "Dwa oblicza kolonii"- jest bardzo wymowny, dlatego też chciałbym odnieść się do tejże wymowy, a raczej do sarkastycznego tonu użytego przez autorkę w stosunku do kolonii organizowanej przez Wydział Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej, Zdrowia i Opieki Społecznej Starostwa Powiatowego w Szczytnie.
Dziennikarka niewiele uwagi poświęciła programowi tygodniowego pobytu polskich dzieci z Wielkiej Rzeszy (Rejon Wileński), podkreślając bardziej fakt "nudzenie się kresowiaków" podczas oficjalnego spotkania z władzami powiatu, które to władze określiła jako "powiatową generalicję"??
Spotkanie, które tak ironicznie podsumowała autorka, miało oczywiście miejsce. Odbyło się na zakończenie pobytu i miało charakter pożegnalny, rzec by można, iż było uroczystym akcentem kończącym wizytę potomków naszych rodaków ze Wschodu. Wystąpienie Pana Kacpra Zimnego, który wzajemne kontakty rozpoczynał, i dyrektora PZU Mariana Sawko traktujące o początkach współpracy i oczekiwaniach na przyszłość trudno nazwać wystąpieniami o charakterze politycznym. Trudno też doszukać się takich inklinacji w wypowiedzi starosty Andrzeja Kijewskiego, który zapraszał gości do powtórnego odwiedzenia naszego miasta i zapowiedział, że będzie dążył do podpisania porozumienia o współpracy pomiędzy Rejonem Wileńskim a Powiatem Szczycieńskim.
Kierując się potrzebami polskiej szkoły w Wielkiej Rzeszy starosta Andrzej Kijewski ofiarował dzieciom oraz dyrekcji szkoły 100 egzemplarzy książek z serii "Wielkie dzieła literatury światowej", 40 map Powiatu Szczycieńskiego i tyleż samo egzemplarzy "Rocznika Mazurskiego". Natomiast dyrektor Powiatowego Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji ofiarował rzeszańskiej szkole piłki i koszulki z emblematami Powiatu. Bez zaangażowania się władz i przedstawicieli starostwa, wizyta ta nie byłaby w ogóle możliwa.
Tydzień pobytu rzeszańskich dzieci obfitował w różne atrakcje, oczywiście w ramach możliwości finansowych organizatora. Poza zwiedzaniem miasta, wizytą w Muzeum Mazurskim, wyjazdem do Trójmiasta i Malborka, koloniści uczestniczyli także między innymi w zajęciach sportowych organizowanych przez Powiatowe Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji, koncercie Arki Noego, z którą na krótko wprawdzie ale spotkali się po koncercie, wieczornym ognisku u księdza L. Lachowicza, pływaniu kajakami po miejskim jeziorze czy wreszcie seansie filmowym w kinie "Jurand".
Dzieci przygotowały również krótki, ale niezmiernie wzruszający, program artystyczny, który zaprezentowały na spotkaniu z pracownikami starostwa w pierwszych dniach po przyjeździe. Być może, gdyby przedstawiciele Waszego pisma przybyli na tę uroczystość - a zostali zaproszeni - w innym świetle postrzegaliby całe to przedsięwzięcie.
Włożyliśmy jako organizatorzy wiele wysiłku, pozyskując licznych sponsorów - Cukiernię Z. Zapadki, Piekarnię B. i M. Bielskich, hurtownie "Galindia", kino "Jurand", Super Market, Muzeum Mazurskie, Miejski Ośrodek Sportu - by pobyt w naszym mieście kojarzył się Polakom z Litwy jak najlepiej. Myślę, że temat ten nie zasługiwał na takie spłycenie, jak to uczynił "Kurek Mazurski" w swoim ostatnim numerze.
Robert Stypik
Naczelnik Wydziały Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej, Zdrowia i Opieki Społecznej
Od autorki
Moje krytyczne uwagi zawarte w artykule "Dwa oblicza kolonii" dotyczyły jedynie atmosfery, jaka towarzyszyła uroczystości pożegnania dzieci przez władze starostwa. Nie było moim zamiarem kwestionowanie potrzeby organizowania tego typu akcji czy pomniejszanie wysiłków, z jakimi się ono łączy.
Katarzyna Mikulak
2003.07.30