W nawiązaniu do artykułu prasowego zamieszczonego w ostatnim „KM” pt. „Dlaczego Korsak” jak i „KM” nr 4/11, chciałbym przede wszystkim prosić Redakcję o sprostowanie mojej wypowiedzi dotyczącej osoby, która udzieliła mi, w tych trudnych dla mnie chwilach, wsparcia duchowego. Otóż niefortunnie przedstawiłem ją jako Pastora Kościoła Zielonoświątkowego, podczas gdy przekazywała mi ona swoje przemyślenia jako zwykły obywatel.
Za powstałe nieporozumienie wszystkich zainteresowanych serdecznie przepraszam.
Co do poglądów „kolegów” radnych (starosta Matłach i wiceprzewodniczący rady Leska) dotyczących mojego honoru - to czy go mam, czy nie mam, chciałbym przypomnieć im, że w początkach lat 80. ubiegłego wieku, mieli oni po ok. 10 lat, a więc byli dzieciakami bawiącymi się w piaskownicy, a więc nie znają tamtych czasów z autopsji i nie mogą widzieć co znaczył honor w tamtych czasach. Obecnie dla jednego z nich honorem, wg mojej wiedzy, jest przekonanie innych radnych, aby przyznali mu na początku obecnej kadencji znaczną podwyżkę poborów, a dla drugiego „stołek w radzie”, który promuje go do większej kasy za statystowanie temu pierwszemu i uległość.
Istotnym też jest nieznajomość obowiązującej ustawy o samorządach, prezentowana przez Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Waldka Zimnego. Otóż nie ma takiej opcji prawnej, aby można było zawiesić działalność w samorządzie, do której on mnie namawia. Pozostawiam to bez komentarza.
Natomiast rezygnacja moja z mandatu radnego, do której mnie namawiają pozostali „praworządni koledzy” z Rady Powiatu, dowodziłaby już na wstępie, że faktycznie działałem na rzecz wzmocnienia upadłego ustroju PRL-u, a nie na rzecz jego destrukcji.
Reasumując trzeba być świadomym tego, że do czasu prawomocnego orzeczenia sądowego, osoba oskarżana jest niewinna. Skazywanie jej przed tym na potępienie, przed ostatecznym ustaleniem obiektywnych przyczyn i faktów, świadczy dobitnie, że myślenie postkomunistyczne nie jest obce moim „światłym i praworządnym kolegom” z Rady. Dobrze by było, aby sami najpierw zrobili swój wewnętrzny rachunek sumienia (w co wątpię, że to zrobią), a potem oceniali innych. Cóż, to też znak naszych komercyjnych czasów.
Krzysztof Pawłowicz