Listy do redakcji - Z tafli lodowej do schroniska

W ślad za notatką o rannym łabędziu („Kurek Mazurski” nr 52) podaję szerzej przebieg tego zdarzenia. W dniu 28 grudnia 2008 r. moja wnuczka Dominika Szymańska, spędzająca ferie świąteczne w Piecach, wybrała się wraz z mężem i rodzicami na spacer nad jezioro Sasek Wielki. Nagle, w pobliżu brzegu jeziora zauważyli szamoczącego się na cienkiej jeszcze tafli lodowej młodego łabędzia. Ptak ten miał jeszcze szaro-niebieskie upierzenie i z trudem poruszał się na lodzie. Przemieszczał się on niezdarnie przy małej plaży w Piecach i wzdłuż przybrzeżnych oczeretów, szukając resztek chleba, rzucanych zwykle w tym miejscu łabędziom przez turystów i wędkarzy. Jak się okazało, powodem tego nietypowego zachowania się ptaka była rana na boku i uszkodzenie jednego skrzydła.

Mróz z godziny na godzinę wzmagał się, groziło to niechybnie, że wygłodzony i zziębnięty łabędź zamarznie na lodzie. Działać trzeba było natychmiast. Dominika wykonała cały szereg telefonów do instancji miejskich w Szczytnie, prosząc o pomoc dla rannego łabędzia. W pierwszej kolejności zawiadomiła posterunek policji w Szczytnie. Meldunek przyjęto, obiecując szybką pomoc. Działanie poszczególnych służb było zadziwiająco szybkie. Mimo że był to dzień świąteczny, jeszcze przed zmrokiem przybyła nad jezioro ekipa ratownicza straży pożarnej ze Szczytna. W małym ratowniczym samochodzie strażacy przywieźli wszystko, co potrzebne jest do wykonania tego typu karkołomnej akcji. Nie zważając na łamiący się pod stopami lód, trzech dzielnych młodych strażaków przystąpiło do akcji. Ubrani byli w neoprenowe, odporne na zimno i wodę kombinezony oraz odpowiednie rękawice jak również korzystali z małej szerokiej łódki, bowiem podczas całej akcji cienki jeszcze lód ciągle się pod nimi załamywał. Przestraszony tym działaniem ptak starał się ukryć w gąszczu trzcin, jednak po kilkunastu minutach udało się strażakom pochwycić łabędzia. Przekazano go na noc państwu Szymańskim, jednocześnie powiadamiając ich, gdzie nazajutrz mogą go przekazać -do jednej z nielicznych w Polsce Fundacji Albatros zajmującej się rehabilitacją dzikich zwierząt, znajdującą się około 15 km za Olsztynem w Bukwałdzie 45 a, 11-001 Dywity. W dniu następnym własnym samochodem odwieźli łabędzia do Bukwałdu i w dość dobrym stanie przekazali go szefowej fundacji.

Uważam, że cała akcja ratowania rannego łabędzia, któremu niewątpliwie uratowano życie, była przeprowadzona wzorowo, niezwykle szybko i sprawnie, za co należy podziękować wszystkim biorącym udział w akcji służbom miejskim Szczytna, a szczególnie ekipie ratunkowej straży pożarnej oraz Państwu Szymańskim, którzy byli inicjatorami podjęcia działań.

Marian Paruzel

Poniżej podaję nr tel. oraz adres mailowy fundacji Albatros:

0515-390-275