Mieszkańcy dawnego hotelu „Unimy” przy ul Dąbrowskiego 4 mają już dość swojego 29-letniego sąsiada. Skarżą się, że mężczyzna zakłóca im nocny spoczynek, zaśmieca klatkę schodową oraz przyblokowy ogródek, a także urządza nocne imprezy ze znajomymi. Na nic zdają się interwencje policji oraz próby łagodzenia sytuacji przez matkę lokatora, do której należy mieszkanie. Wspólnota bloku podjęła już uchwałę zmierzającą do pozbycia się niesfornego sąsiada. Czy uda się ją wcielić w życie?

Mają już dość uciążliwego sąsiada
Część mieszkańców bloku chce się pozbyć uciążliwego sąsiada, ale są też tacy, którzy uważają, że problem ich nie dotyczy

SĄ Z NIM SAME PROBLEMY

Krystyna Załęska w dawnym hotelu „Unimy”, dziś należącym do wspólnoty mieszkaniowej, a zarządzanym przez TBS, mieszka od dwudziestu lat. Ostatnie pięć, jak sama mówi, to dla niej prawdziwy koszmar. Wszystko przez sąsiada, który wtedy właśnie wprowadził się do bloku. - Już pierwszego dnia od razu urządził imprezę. Kiedy zwróciłam jej uczestnikom uwagę, żeby nie palili na klatce, usłyszałam wyzwiska – opowiada pani Krystyna. To był dopiero początek, bo z każdym dniem 29-latek stawał się coraz bardziej uciążliwym sąsiadem. - Początkowo staraliśmy się być wyrozumiali, biorąc poprawkę, że to przecież młody chłopak – mówi mieszkanka.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.