Burmistrz Pasymia Bernard Mius nie potrafi ukryć niechęci do politycznych rywali i to do tego stopnia, że czasem zapomina o zasadach dobrego wychowania. Tak też stało się przy okazji gminnych dożynek. Na bankiet towarzyszący imprezie zaprosił wszystkich radnych, z wyjątkiem Wiesława Nosowicza, swojego największego oponenta w radzie. - To takie małomiasteczkowe zachowanie – komentuje jeden z najbardziej znanych szczycieńskich samorządowców.

Małomiasteczkowe maniery

NIE POSŁUCHAŁ PRZEWODNICZĄCEJ

Z pozoru na gminnych dożynkach w Pasymiu (relacja na str. 10) panowała doskonała atmosfera – przyjechali liczni prominenci na czele z wiceministrem edukacji, dopisała pogoda, przybyło wielu mieszkańców i turystów. Gospodarz imprezy, burmistrz Bernard Mius tryskał humorem. Jednym słowem sukces. Jednak to tylko iluzja, bo tegoroczne święto plonów zakończyło się poważnym zgrzytem. Tuż przed imprezą, podczas sesji rady miasta, pasymski włodarz wręczał na nią zaproszenia radnym. W prawie wszystkich znajdowała się dodatkowa wkładka z osobnym zaproszeniem na bankiet. Prawie, bo nie otrzymał jej radny Wiesław Nosowicz, były burmistrz miasta, a obecnie główny oponent Miusa w radzie. O całej sprawie dowiedziała się już po wręczeniu zaproszeń przewodnicząca Elżbieta Dyrda, która próbowała interweniować. - Starałam się przekonać burmistrza, by zmienił zdanie, przedstawiłam mu swoje argumenty, ale nic nie wskórałam – ubolewa przewodnicząca. Według niej to niedobrze, że konflikt osobisty między dwoma samorządowcami przekłada się na sprawy publiczne.

Wiesław Nosowicz nie jest zaskoczony postawą burmistrza. - To typowe dla niego, prymitywne zachowanie świadczące o braku podstawowej kultury – uważa. Zapewnia, że w związku z tym nie było mu wcale przykro. - Kiedy się dowiedziałem, że jako jedyny nie dostałem zaproszenia na bankiet, po prostu się uśmiałem – mówi. Przypomina, że kiedy to on był burmistrzem, na ważne imprezy zapraszał wszystkich, bez względu na poglądy czy barwy polityczne. Jako przykład podaje uroczystości związane z przywróceniem Pasymowi praw miejskich w połowie lat 90. - Zaprosiliśmy wtedy naczelników gminy od czasów powojennych – wspomina Nosowicz.

TO NIE PIERWSZY RAZ

To nie pierwszy raz, kiedy Bernard Mius w ten sposób okazuje swoją niechęć wobec przeciwników. Podobna sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku, podczas dożynek powiatowych odbywających się w Pasymiu. Wtedy polecenie wręczenia zaproszeń na bankiet VIP-om otrzymał sekretarz miasta. Gdy znalazł się obok Lucyny Kobylińskiej, członkini Zarządu Powiatu i byłej burmistrz Pasymia, odwrócił się i podał kartkę następnym, siedzącym obok państwu Tańskim. - Od razu wśród gości powstało poruszenie – opowiada jeden z samorządowców, naoczny świadek tej sceny. Kobylińska poprosiła o wyjaśnienia starostę Jarosława Matłacha. Ten, zaskoczony sytuacją, wytłumaczył jej, że organizacja poczęstunku i wręczenie zaproszeń spoczywało na gospodarzu imprezy, czyli burmistrzu. - Przeprosiłem panią Kobylińską i poprosiłem, aby udała się ze mną na bankiet. Ona jednak nie chciała z tej propozycji skorzystać – wspomina starosta. - To było bardzo żenujące zachowanie burmistrza – komentuje sytuację sprzed roku Lucyna Kobylińska, dodając, że taka postawa włodarza dzieli społeczeństwo. Jej zdaniem świadczy to nie tylko o braku wychowania, ale również nieznajomości zasad komunikacji społecznej. - Ktoś taki jak burmistrz powinien być ponad podziałami. Wszędzie przecież jest opozycja, której rola polega wskazywaniu błędów rządzących. Nie wolno się na to obrażać, bo tak działa demokracja – uważa Kobylińska.

BURMISTRZ NIE KOMENTUJE

O wyjaśnienia dotyczące niezaproszenia radnego Nosowicza na bankiet poprosiliśmy burmistrza Miusa. Ten jednak nie chciał z nami rozmawiać, tłumacząc, że nie zamierza psuć sobie humoru podczas udanej dożynkowej imprezy. Postawę włodarza krytykują inni lokalni samorządowcy. - Zamiast łagodzić konflikt, burmistrz tylko go zaognia. Kultura polityczna polega przecież na tym, żeby z każdym politykiem rozmawiać, a nie stawiać do kąta. To takie małomiasteczkowe zachowanie – komentuje jeden najbardziej znanych szczycieńskich samorządowców.

Ewa Kułakowska