Nikt się nie spodziewał, że darmowa zabawa dla dzieci przy muzyce skończy się interwencją policji. Lokatorzy bloków przy ul. Sobieszczańskiego nie kryją goryczy: - Za to, że zorganizowaliśmy naszym pociechom imprezę, zostaliśmy potraktowani jak przestępcy.

Mandat za zabawę

NIEWINNA ZABAWA

Zaczęło się niewinnie. W świąteczny poniedziałek 15 sierpnia mieszkańcy bloków nr 5 i 7 przy ulicy Sobieszczańskiego zorganizowali dla dzieci zabawę. Zaprosili zaprzyjaźniony zespół muzyczny, który zgodził się wystąpić za darmo. Wykonawcy udostępnili też swój sprzęt nagłaśniający. Nie był to ich pierwszy występ na tym osiedlu. Podobne organizowali już kilka razy i zawsze cieszyły się one sporym powodzeniem wśród najmłodszych.

- Była zabawa z nagrodami, tańce i konkursy. Dzieciom bardzo się to podobało. Dla nich to sposób na spędzenie wolnego czasu, bo nas nie stać, żeby zapewnić im inne formy wypoczynku - mówi matka pięciorga dzieci.

MANDAT ZA HAŁASY

Ciesząca się dużym zainteresowaniem impreza przedłużyła się. Kilka minut po 22.00 pod blokami zjawił się radiowóz. Policjanci okazali się mało wyrozumiali, karząc wokalistkę zespołu mandatem w wysokości 200 zł za zakłócanie ciszy nocnej.

- Tłumaczyliśmy, że kończymy już zabawę i zwijamy sprzęt, ale nasze wyjaśnienia na nic się zdały - relacjonuje kobieta wychowująca czworo pociech. Rodzice dzieci mają żal, że funkcjonariusz potraktował ich w ten sposób.

- Mógł nas pouczyć, przecież widział, że nie awanturujemy się ani nie pijemy alkoholu - żalą się. Według wersji zdarzeń przedstawionej przez wokalistkę zespołu, Agnieszkę Ferenz, zachowanie patrolu było niezgodne z obowiązującymi procedurami.

- Żaden z policjantów nie przedstawił się, nie podał też stopnia służbowego ani macierzystej jednostki. Poza tym wystawiający mandat nie określił podstawy prawnej interwencji - opowiada kobieta. Jej narzeczony, z którym prowadzi zespół jest policjantem, pracuje w Łodzi. Zachowanie kolegów ze Szczytna bardzo go dziwi.

- Zawsze istnieje kilka możliwości rozstrzygnięcia interwencji. Funkcjonariusz powinien brać pod uwagę okoliczności zdarzenia. W tym wypadku wystarczyłoby pouczenie - mówi Przemysław Woźniakowski. Oboje nie negują faktu naruszenia prawa, ale nie mogą się pogodzić ze sposobem, w jaki zostali potraktowani.

WSZYSTKO ZGODNIE Z PRAWEM

Cała sprawa na tyle poruszyła mieszkańców ulicy Sobieszczańskiego, że postanowili solidarnie złożyć się na mandat. Incydent wywołał w nich falę pretensji do policji.

- Nasza ulica nie należy do bezpiecznych. Często dochodzi tu do burd. Kiedy chuligani pobili na klatce schodowej mojego męża, to cztery razy dzwoniłam na policję, ale nikt się w porę nie zjawił. Tymczasem w tym wypadku patrol przyjechał błyskawicznie - żali się jedna z mieszkanek.

Agnieszka Ferenz, która do Szczytna przyjechała w odwiedziny do rodziców mieszkających na ul. Sobieszczańskiego, złożyła skargę na zachowanie funkcjonariuszy do komendanta powiatowego. Jego zastępca, mł. insp. Sławomir Olewiński zdarzenia z 15 sierpnia przedstawia w innym świetle.

- Policjanci po przybyciu na miejsce przedstawili się i podali cel interwencji. Zaproponowali pani Ferenz mandat oraz pouczyli, że może go nie przyjąć - mówi. - Rozumiem, że była to impreza dla dzieci, ale doszło do zakłócenia ciszy nocnej. Poza tym od niektórych dorosłych uczestników czuć było alkohol. Obywatel, który zgłosił interwencję skarżył się, że tydzień wcześniej odbywała się pod blokiem podobna zabawa i trwała do godziny 23.00 - dodaje. Nie zgadza się też z zarzutami dotyczącymi opieszałości policjantów podczas awantur na ulicy.

- Mamy ograniczoną liczbę radiowozów, a działamy na terenie całego powiatu. Nie sposób wszędzie dotrzeć na czas - tłumaczy. Nie obawia się, że podobne incydenty wpłyną negatywnie na ocenę pracy policji.

- Nasza praca jest oceniana na podstawie stosowania środków represyjnych wobec sprawców wykroczeń. W wielu wypadkach pouczenia nie skutkują i trzeba sięgać po surowsze metody - uważa mł. insp. Olewiński.

Mieszkańcy ulicy Sobieszczańskiego są jednak zdania, że zostali ukarani nieadekwatnie do popełnionego wykroczenia.

- W policji powinniśmy mieć wsparcie i pomoc przy organizowaniu czasu wolnego naszym dzieciom, a tymczasem kiedy sami coś robimy, to traktuje się nas jak przestępców - żalą się.

Ewa Kułakowska

2005.08.24