Tylko nieugiętej postawie radnego Młynarskiego samorząd Pasymia może zawdzięczać to, że nie przyjął uchwały ewidentnie naruszającej ustawę samorządową.
Pod obrady ostatniej sesji Rady Miejskiej w Pasymiu trafił projekt uchwały, w którym rada do kompetencji burmistrza przekazywała zasady użyczania herbu oraz insygniów władz. Propozycję tę jako ewidentnie łamiącą zapisy aktu wyższego rzędu - ustawy samorządowej zakwestionował przewodniczący komisji rewizyjnej Benedykt Młynarski.
- Podejmowanie uchwał w sprawie herbu, nazw ulic, placów publicznych oraz wznoszenia pomników należy do wyłącznej właściwości rady gminy - czytał urzędnikom i swym kolegom z rady fragmenty ustawy o samorządzie terytorialnym.
To, o dziwo, nie przekonało tak doświadczonego samorządowca jakim jest obecny sekretarz miasta i jednocześnie radny powiatowy Kazimierz Oleszkiewicz. Ten bowiem dalej optował za zmianą uzasadniając ją usprawnieniem pracy urzędu.
- Młodzież pisząca prace magisterskie chciałaby je ozdobić herbem Pasymia, ale potrzebna jest zgoda Rady Miejskiej. To poważne utrudnienie dla wnioskodawców, bo trzeba czekać na zwołanie sesji - argumentował sekretarz powołując się przy tym na pozytywną opinię radcy prawnego (!!!).
- Nie będziemy się za każdym razem zbierać i dawać zgody jak ktoś będzie chciał mieć herb na samochodzie - popierał jeszcze Oleszkiewicza radny Gralczyk.
- Zapis w ustawie jest jednoznaczny - bronił swego stanowiska Młynarski zdobywając w końcu sojusznika w radnej Mariannie Tańskiej. To zadecydowało, że radni postanowili zdjąć projekt uchwały z porządku obrad, by po wyjaśnieniu wątpliwości wrócić do tematu na najbliższej sesji.
Bez wątpliwości
Czy rzeczywiście w tym przypadku można mówić o jakichkolwiek wątpliwościach?
- Absolutnie rada gminy nie ma prawa przekazywać swych kompetencji komukolwiek, jeżeli są one zastrzeżone wyłącznie do jej właściwości. Przepis jest jednoznaczny - usłyszeliśmy w biurze prawnym wojewody.
Dziwi więc, że projekt uchwały pozytywnie zaopiniowała obsługująca pasymski urząd kancelaria radców prawnych z Biskupca.
- Czy nie należałoby zweryfikować jej przydatności? - zapytaliśmy burmistrz Pasymia Lucynę Kobylińską, która za pieniądze pasymian opłaca wszelkie usługi wykonane na rzecz urzędu.
- Na dzień dzisiejszy, oprócz tego jednego przypadku, nie mam do naszej obsługi prawnej większych zastrzeżeń - odpowiedziała nam burmistrz, zapowiadając, że jeśli się ponownie taki wypadek przytrafi, zastanowi się nad dalszą współpracą.
Andrzej Olszewski
2004.07.14