NAD WODĄ
Od dobrych kilku dni utrzymuje się wspaniała, w zasadzie letnia pogoda. Maksymalne dzienne temperatury sięgają momentami powyżej 20o C, przez co świat zaczął wyglądać zupełnie inaczej niż zaledwie kilka dni temu. Drzewa obrzuciły się świeżym, wiosennym listowiem, wiele okryło się także kwieciem. W takie dni warto ruszyć gdzieś na łono natury, aby zakosztować choćby tylko ociupinki jej uroków.
Skoro tak pięknie jest dookoła, to i "Kurek" wybrał się w nadjeziorne okolice, aby nie tylko się zrelaksować, ale i poobserwować oraz posłuchać, co tam w trawie piszczy. Mieliśmy nadzieję, że jako pierwsi w Szczytnie opublikujemy zdjęcia kąpielowiczów. Na to jednak jest jeszcze za wcześnie, gdyż żadnego odważnego, który zamoczyłby się w wodzie nie zauważyliśmy. Widać natomiast u brzegów jezior wielu moczykijów, m.in. nad wodami jeziora w Szczycionku - fot. 1.
Obsiedli oni gromadnie brzegi i wygrzewając się w słońcu, uparcie wpatrują się w nieruchome, na razie, spławiki.
Pośród wędkarzy, jak sama nazwa wskazuje, przedstawicieli płci brzydkiej, "Kurek" spotkał uroczą wędkarkę, Agnieszkę Baran ze Szczytna - fot. 2, która łowi na haczyk, jak mówi, od dziecka, bo na ryby w młodym wieku zabierał ją często ojciec. Teraz wyrusza nad wodę wraz ze swoją córeczką Gabrielą i bratankiem Karolem.
Pasja przechodzi zatem z pokolenia na pokolenie, a Agnieszka, jak rasowy moczykij, ani trochę się nie denerwuje, że dziś nie ma brania.
PS.
Agnieszkę spotkaliśmy w tym samym miejscu, w którym jeszcze tydzień temu (patrz poprzedni numer "KM"), leżała ogromna kupa śmieci. Dzisiaj, w czwartek 11 maja, po nieczystościach ślad wszelki zaginął - fot. 3.
Ów fakt jest wart odnotowania, nie tylko z tego powodu, że nad jeziorem zrobiło się czysto i przyjemnie, ale ze względu na reakcję odpowiednich służb. Gdyby działo się to w obrębie miasta, zapewne na usunięcie śmieci trzeba byłoby czekać i czekać... W gminie natomiast - rach, ciach i po nieczystościach!
Widać inne panują tam porządki.
APETYT NA RYBKĘ
Kiedy rybki nie za bardzo chcą brać, a zaplanowane było podanie ich do stołu, no to nie ma wyjścia, trzeba udać się do sklepu. Ba, w Szczytnie główny sklep rybny pozostaje ciągle w remoncie, w supermarketach świeżej się nie uświadczy, co zatem robić?
Ano udać się tam, gdzie roztacza swoje podwoje market pod chmurką.
MARKET NAD MARKETAMI
Popularność marketu wśród klienteli łatwo poznać po tym, ile wokół danej placówki handlowej stoi samochodów. A tych najwięcej parkuje obecnie pod... targowicą (starą i nową) - fot. 4.
Autami zastawiona jest ul. Żeromskiego na całej swojej długości. Oprócz niej rozmaite pojazdy parkują na drodze biegnącej między garażami na bagnach, a na parkingu przy autokomisie (obecnie bezpłatnym) samochód stoi przy samochodzie. Wszystko to sprawka klientów największego bodaj marketu w Szczytnie - miejskiej targowicy.
Zasługuje ona właściwie na miano ultramarketu, tyle że częściowo pod chmurką. Nie jest to jednak wada, zwłaszcza w dni tak piękne, jak obecnie, bo choć robimy zakupy (szczególnie dotyczy to starej targowicy), to ciągle pozostajemy na łonie pięknej, majowej natury. Powierzchnia jego jest wielka, bo stara i nowa targowica zajmują łącznie powierzchnię handlową 8082 m2! Do tego dochodzą jeszcze hale - jedna z mięsiwem, druga z innymi towarami, od dewocjonaliów począwszy, a na zegarkach i wyrobach jubilerskich skończywszy oraz różne przyległości. W tym dwie toalety, a jedna nawet z prysznicem (administrowana przez ratusz) - jaki sklep oferuje klientom coś takiego!
Słowem - dokonać tu można najrozmaitszych zakupów, w tym nabyć świeże, słodkowodne rybki, i to z dzisiejszej dostawy, jak zapewniają kupcy.
Oferowane są m.in. ogromne szczupaki (15 zł/kg) - jeden taki okaz demonstruje pani Małgosia - fot. 5. Są też płotki w niskiej cenie - 4,50 zł/kg, a dla leniwych, albo nieumiejących sobie poradzić z patroszeniem, tuszki płoć - 6,50 zł/kg.
Hmm, jest jednak pewna wątpliwość - czy, aby na pewno są one aż tak świeże? Popatrzmy bowiem na zdjęcie przedstawiające bramę wjazdową do nowej targowicy - fot. 6.
Skoro dostawa towaru odbywa się w środku nocy, to szmat czasu upłynął do rana, a ryba wszak szybko się psuje.
Spieszmy jednak wyjaśnić, że informacja widoczna na na tabliczce nie jest właściwa. Tak naprawdę dostarczanie towaru następuje na targowicy nie później niż do godz. 10.00. Ktoś po prostu czy to z głupoty, czy dla zgrywu zerwał "jedynkę".
Poza tym, gdzie kupimy tak świeże warzywa czy owoce jak tutaj. Są one w wielkim wyborze, rozmaitej cenie i można ich pokosztować, gdy mamy jakieś wątpliwości co do ewentualnych walorów smakowych. Spróbujmy wziąć gryza w supermarkecie...
Jest tutaj także szpinak, no i ma on nawet wzięcie - fot. 7.
- Czasami, choć nie za często, kupuję go i zjadam z przyjemnością dla urozmaicenia diety ze względu na zawartość żelaza i innych mikroelementów - mówi "Kurkowi" Wiesław Jóźwik.
Z kolei inny klient poszukuje dorodnych pomidorów. Jak zdradził "Kurkowi", jest on wielkim amatorem twarożku. Ów specjał, jak dotąd, przyrządzał z cebulką, albo z ogórkiem i koperkiem. Parę dni temu miał jednak okazję pokosztować twarogu z pomidorami. Połączenie wydawało się dość dziwne, ale bardzo mu zasmakowało.
Czego, jak czego, ale pomidorów na targowisku jest wielki dostatek, a gdy jeszcze oferuje je ktoś taki - fot. 8, to nie sposób oprzeć się pokusie kupienia choćby kilku sztuk...
To panna Sylwia, która pomaga swojemu szefowi i narzeczonemu przy obsłudze stoiska. Hmm, gdy taka obsługa, aż miło kupować.
Poza tym można tu obcować z muzyką na żywo, a nie jak w sklepach i marketach z taśm - fot. 9, przez co jest miło i sympatycznie.
Mówi się o supermarketach, że niszczą małe rodzinne sklepiki, ale targowica trzyma się mocno, choć polska i rodzinna, a właściwie wielorodzinna. Latem staje się największym sklepem w Szczytnie i chwała jej za to.
Zatrudnienie znajduje tu ponad setka osób, nie licząc pomocników. Choć nie ma na targowicy ultranowoczesnej techniki, bajeranckich, połyskujących niklem i chromowaną stalą półek, atmosfera panuje tu wspaniała. Słowem, króluje luz (można nawet zapalić) i rodzinno-piknikowy nastrój.
2006.05.17