Tydzień temu zmarła Marta Stebnicka. Wybitna artystka, choć zdaję sobie sprawę, że zapewne niewielu moich czytelników kojarzy sobie tę postać. Marta Stebnicka przeżyła 95 lat, a cały swój artystyczny żywot związała z Krakowem. Przez dziesięciolecia była wręcz ikoną krakowskiej, artystycznej cyganerii.
W tym mieście znali ją wszyscy. Ale poza Krakowem - niekoniecznie. Dlatego chciałbym napisać dzisiaj kilka słów o tej niezwykłej kobiecie, a także o pewnej specyfice elitarnego, krakowskiego środowiska.
Zanim zacznę o zmarłej artystce, pozwolę sobie na kilka słów o tym jak ja postrzegam pewną szczególną odrębność Krakowa, w porównaniu do innych wielkich miast w Polsce. Otóż zamiłowanie krakowian do tradycji, łącznie ze szczególną atencją dla zacnych, tamtejszych, mieszczańskich rodów, których nazwiska zawsze wymawiane są z należnym szacunkiem i tytułami, przypomina mi mentalność typowych Anglików. Zaryzykuję twierdzenie, że Kraków w Polsce, ze swoim lokalnym konserwatyzmem, to trochę tak jak Anglia w Europie.
Marta Stebnicka była aktorką.