i w wózkach dziateczki. Jeśli matkę masz, czy bogatą, czy też biedną, to pamiętaj, że masz matkę tylko jedną. Tym ponadczasowym mottem chcę podkreślić, że wspaniale jest mieć matkę, ale też matką być. Dlatego też od razu słyszę wyuczone w przedszkolu słowa recytowane specjalnie dla mnie: Mamusiu kochana, mamusiu jedyna, dziś tylko serduszko dostaniesz od syna, a w tym serduszku róży kwiat. Mamo, mamo żyj sto lat.

Mateczki...
Mama Autorki z jej siostrą Jolą

Macierzyństwo jest czymś pięknym i tej całej gamy niebywałych doznań doświadczyłam. Jakąż radość daje opiekowanie się niemowlaczkiem, patrzenie jak przybiera na wadze, jak zajada przytulony do piersi. Przysięgam, nawet pełne pieluchy pachniały, bo pochodziły od dziecka, które było wartością nadrzędną i jedyną. Moje macierzyństwo przypadło na czas reglamentacji i totalnego braku wszystkiego. Nie można było ot tak sobie iść do sklepu i kupić np. śpiochy, kaftaniki... Nawet pieluchy były inne, tetrowe i do wielokrotnego użytku. Wyglądało to tak, że jedna pielucha wkładana była między nóżki, a drugą grubszą w specjalny sposób owijało się dzieciątko tworząc kokon. Zabrudzone szły do prania, obowiązkowo w proszku Cypisek, bo po innych dzieci dostawały wysypki. Takie „firanki” suszyły się na słońcu, ale i na rozciągniętych w domu sznurkach. Gdy wyschły należało wszystkie poprasować i odpowiednio poskładać. Dominowała więc biel. Piękne, kolorowe ciuszki pochodziły z Niemiec i gdy ktoś miał za granicą chody, to dziecko wyglądało jak królewicz. Modne było obdarowywanie niemowlaczka prezencikami. Koleżanki z radością oddawały ciuszki, z których ich pociechy wyrosły, niektóre naprawdę były nie do zdarcia. Nam jedna z cioć przyniosła niemieckie śliczności, ale gdy przyłożyliśmy do dzieciątka, okazało się, że muszą poczekać, a rozpromieniona ciocia pieszczotliwie nazwała naszego synka „Okruszkiem”.

Na szczęście problemy zaopatrzeniowe nie dotyczyły zakupu wózków. Każde dziecko najpierw wożone było w wózku, który nazywaliśmy „głębokim”, a potem w spacerówce. Kształtem były do siebie podobne, różnicowały je kolory. Niedawno jedna z koleżanek wiedząc, że zbieram wszystko związane ze „Społem” przysłała mi fotkę, na której pochyla się nad swoim niemowlaczkiem, a w tle widać budkę z lodami właśnie z napisem „Społem”.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.