Piją alkohol i denaturat, zaczepiają przechodniów i próbują wyłudzić pieniądze. Do tego załatwiają potrzeby fizjologiczne w miejscach publicznych. Do takich gorszących scen coraz częściej dochodzi w centrum miasta. Czy na szczycieńskich meneli nie ma już rady?
Osoby nadużywające alkoholu w miejscach publicznych są zmorą mieszkańców Szczytna. Głośne zachowanie, smród, wulgarne słownictwo, a nawet załatwianie potrzeb fizjologicznych na widoku, są na porządku dziennym. Amatorzy mocnych trunków za nic mają spokój innych. Do gorszących sytuacji dochodzi nie tylko w porach wieczornych, ale i za dnia. Mają kilka ulubionych miejsc. Jednym z nich jest park nad małym jeziorem, gdzie całymi dniami przesiadują na ławkach, uprzykrzając życie spacerowiczom. Ostatnio spotykają się również na terenie między ul. 1 Maja i Polską, w pobliżu sklepu „Mioduszka”.
- Ich zachowanie jest odrażające. Piją alkohol, denaturat i załatwiają potrzeby fizjologiczne, wcale nie przejmując się obecnością przechodniów – alarmuje „Kurka” pani Wiesława.